Mąż szefowej klubu radnych PiS w Świdnicy najpierw nie chciał odpowiadać na pytania o przyjęcie szczepionki. Na Dolnym Śląsku wybuchła afera.
Fotograf Dariusz Nowaczyński najpierw nie chciał Gazecie Wyborczej odpowiedzieć na pytania dotyczące jego zaszczepienia poza kolejnością. Polecił tylko skontaktować się z żoną Luizą Nowaczyńską, która koordynuje szczepienia w świdnickim szpitalu Latawiec. Przestał się ukrywać i potwierdza, że się zaczepił.
Radna PiS też nie odpowiedziała na pytanie. W mailu stwierdziła tylko: “W SP ZOZ w Świdnicy wszystkie zaszczepione osoby były zgłoszone przez podmioty uprawnione do zgłoszenia osób z grupy »0« i tylko takie osoby szczepiliśmy. Na dzień dzisiejszy nie utylizowaliśmy ani jednej dawki szczepionki, przy zaszczepionych ponad 1600 osobach” – informuje Gazeta Wyborcza.
Nowaczyński zapewnia, że mógł przyjąć szczepionkę w grupie “0” – “jako osoba współpracująca z podmiotem, który mnie zgłosił” – Nie byłem szczepiony jako członek rodziny koordynatorki szczepień, tylko na drodze oficjalnej – podkreśla. ZOZ w Świdnicy ma wydać dzisiaj w tej sprawie oświadczenie, że żadne procedury nie zostały złamane.
Radna Nowaczyńska nie odpowiedziała na pytanie Wyborczej, czemu zaszczepiła swego męża, skoro wiedziała, że nie jest medykiem, któremu należy się szczepienie w grupie “0”. Sprawa pewnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby Dariusz Nowaczyński nie pochwalił się “na mieście”, że już jest po. W Świdnicy mówią o równych i równiejszych w kolejce do szczepień.
Od kilku dni pojawiają się spekulacje o szczepieniach członków rządu w warszawskich placówkach. Na razie to plotki, ale może ktoś się “na mieście” pochwali.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU