– Trudno byłoby zająć jednoznaczne stanowisko mówiące, że członkowie ruchu [QAnon – red.] mają szeroki dostęp do tajnych danych gromadzonych przez rząd USA – gdyby opierali swoje twierdzenia na faktycznych, sprawdzonych informacjach, raczej nie dotyczyłyby one sprawującej władzę nad światem sekty kanibalistycznych pedofilii. Nie można jednak wykluczyć, że takie informacje mogą „przeciekać” do członków ruchu. – o ruchu QAnon z prawnikiem i ekspertem ds. zwalczania terroryzmu międzynarodowego, dr nauk wojskowych Krzysztofem Liedelem, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Po ataku na Kapitol coraz głośniej jest o QAnon. Czym jest ten ruch?
Krzysztof Liedel: Amerykańska prokuratura określa ten ruch jako kult – i trudno się temu dziwić. Nie sposób bowiem chyba w inny sposób określić grupy, która poważnie głosi poglądy mówiące, że „klika czczących szatana kanibali-pedofilów prowadząca globalną siatkę handlarzy dziećmi” spiskuje przeciwko Donaldowi Trumpowi. Jakkolwiek nieracjonalnie by to brzmiało, pod takimi właśnie hasłami na sztandarach gromadzą się ludzie, którzy protestują przeciwko „skradzionym wyborom” w USA. „Q”, domniemany lider ruchu, to prawdopodobnie co najmniej dwie osoby – na to wskazuje analiza treści wpisów na forach ruchu – a najpewniej grupa osób. Badania mediów w USA wskazują, że do października 2020 roku Donald Trump wzmocnił komunikację QAnon co najmniej 265 razy, przesyłając dalej lub wspominając o 152 kontach na Twitterze powiązanych z QAnon, czasami kilka razy dziennie. Nic dziwnego, że zwolennicy QAnon zaczęli nazywać Trumpa „Q +”.
Z informacji o ruchu jakie, można znaleźć wynika, że członkowie mają dostęp do tajnych informacji Stanów Zjednoczonych. W jaki sposób je uzyskują?
Trudno byłoby zająć jednoznaczne stanowisko mówiące, że członkowie ruchu mają szeroki dostęp do tajnych danych gromadzonych przez rząd USA – gdyby opierali swoje twierdzenia na faktycznych, sprawdzonych informacjach, raczej nie dotyczyłyby one sprawującej władzę nad światem sekty kanibalistycznych pedofilii. Nie można jednak wykluczyć, że takie informacje mogą „przeciekać” do członków ruchu. Dwunastu członków Gwardii Narodowej zostało usuniętych ze służby podczas inauguracji Prezydenta-elekta, w tym dwóch z powodu „nieodpowiednich” komentarzy lub tekstów, a amerykańskie wojsko komentuje, że „ekstremizm nie jest tolerowany” w jego szeregach. Nietrudno domyślić się, że wśród żołnierzy, urzędników, członków Gwardii Narodowej, czy przedstawicieli innych instytucji mających dostęp do niejawnych informacji mogą znajdować się zwolennicy QAnon, skłonni udostępniać dane pozostałym członkom ruchu.
Dlaczego radykałom umożliwia się dostęp do tego typu danych?
Zatrudnienie w administracji publicznej lub służba w formacjach mundurowych nie chroni jednostki całkowicie przed radykalizacją, ani nie obdarza jej naturalną odpornością na manipulację – to przyczyna jednostkowych przecieków informacji, których źródłem są indywidualne osoby. Gdybyśmy chcieli zastanawiać się nad tym, czy możliwe są przecieki systemowe – cóż, powiązani z ustępującym Prezydentem ludzie, nadal sprawujący swoje funkcje i chcący podtrzymać funkcjonowanie sprzyjającego im układu politycznego, mogą podejmować takie działania w imię partykularnego, polityczno-finansowego interesu.
Jakie to może rodzić zagrożenia dla państwa?
Ogromne! Informacje niejawne, ich źródła, metody, którymi są pozyskiwane to strategiczny zasób państwa. Dopuszczenie do tego, aby wydostały się poza system ochronny, stworzony w celu zapewnienia ich bezpieczeństwa, to ryzyko ujawnienia strategicznych zainteresowań państwa, a nawet zasobów operacyjnych służących pozyskiwaniu informacji. To istotne zagrożenie w dobie współzawodnictwa między państwami, odbywającego się w znacznej mierze w sferze konfliktu informacyjnego.
Jeśli weźmie się pod uwagę sytuację na polskiej scenie politycznej, to można zadać pytanie na czym polega siła populistycznych organizacji o charakterze faszystowskim, które po cichu wspierają antydemokratyczne rządy?
Każdy skrajny ruch polityczny czy ideologiczny ma potencjał destabilizacji społecznej. W sytuacji, w której występuje znaczny stopień polaryzacji społeczeństwa, a ścierające się poglądy nie przypominają już debaty, a raczej zmasowane ataki, nie tylko co do treści, ale także personalnie, wobec osób zaangażowanych – pojawianie się agresywnych narracji, opartych na „szukaniu winnych”, ksenofobii i agresji są szczególnie niebezpieczne. Nie tylko ze względu na cele jakie promują, lub na to, jakie narzędzia uważają za akceptowalne (przemoc werbalna i pozawerbalna). Także dlatego, że oferują proste odpowiedzi na trudne pytania, adresujące poczucie upokorzenia, frustracji, marginalizacji. Budują poczucie, najczęściej niezasłużone, wyższości i pewność, która wielu osobom oferuje tak potrzebny budulec do tworzenia podstaw poczucia własnej wartości.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU