Tak się jakoś dziwnie składa, że w polskiej polityce, najgorętsze dyskusje i konflikty rozgrywają się o intratne stołki. Tak ogólnie to się mówi, że do władzy idzie się po to, by pomóc Polakom w ich codziennym życiu, by naprawiać państwo, przywracać godność, walczyć z biedą i wykluczeniem. Rzeczywistość jest zupełnie inna, choć, co ciekawe, wszyscy chyba zdają sobie z tego sprawę i już mało kto wierzy, że nie chodzi o stołki i intratne posady. Gdy już partia dorwie się do władzy, wiadomo jest, że “swoim” zginąć nie da, wyposzczonych brakiem synekur działaczy lokalnych wynagrodzi za lojalność i cierpliwość, a swoich ekspertów publicznymi pieniędzmi jeszcze bardziej do siebie przywiąże.
Problem w tym, że taka postawa deprawuje i rodzi liczne konflikty, zwłaszcza że niemal zawsze okazuje się, że intratnych stanowisk jest mniej niż chętnych do ich obsadzenia. Gdy natomiast o tym, kto je obejmuje decyduje wąskie grono partyjnych działaczy, obsadzając tylko garstkę chętnych, pozostali zaczynają wyrażać swoje oburzenie, że przecież nie tak miało być i zaczynają wylewać żale do mediów. A już z pewnością czarę goryczy przelewa fakt, gdy fuchę zamiast partyjnego aparatczyka otrzymuje faktyczny ekspert, kojarzony z poprzednią ekipą. Bo przecież mamy wojnę plemienną, więc takie postępowanie podchodzi pod dywersję i działanie na szkodę partii.
Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku świeżo “zrepolonizowanych” banków PKO S.A. i ALIOR Banku przez grupę PZU. Jak donosi Fakt, intratnymi posadami obrodziło, a tu nagle się okazuje, że o personaliach decyduje tylko Beata Szydło, która formalnie nadzoruje państwowego ubezpieczyciela i Zbigniew Ziobro.
Konflikt nabrzmiewa i napięcie rośnie, zwłaszcza że pełniącym obowiązki prezesa Aliora został Michał Chyczewski, przez lata związany z Platformą Obywatelską. Oburzeni działacze PiS oczywiście zdążyli już prześledzić CV Chyczewskiego, a tam się okazuje, że promotorem jego pracy magisterskiej był sam Leszek Balcerowicz. Był też do niedawna bliskim współpracownikiem obecnego głównego doradcy ekonomicznego PO, Andrzeja Rzońcy, który przecież bezpardonowo atakuje rząd dobrej zmiany. Chyczewski funkcję zawdzięcza podobno znajomości z człowiekiem Zbigniewa Ziobry, Michałem Krupińskim, lada moment szefem PKO S.A. Z kolei funkcje w radzie nadzorczej tego banku obsadzili znajomi premier Szydło. Wielu działaczy z pierwszego rzędu partii rządzącej jest rozczarowanych, że z tego tortu kawałka nie otrzymali.
Jednym z nich jest ponoć wicepremier Morawiecki, który przecież znajomych z sektora bankowego też zapewne ma wielu do “wykorzystania”, jednak podobno ten niespecjalnie chce poskarżyć się na premier Szydło naczelnikowi Kaczyńskiemu, podobnie jak jego sojusznicy. W najbliższych tygodniach odbędzie się bowiem kongres partii, a w ostatnich tygodniach pozycja Beaty Szydło mocno w oczach Prezesa PiS wzrosła. Próba stawiania ultimatum mogłaby się dla takich działaczy skończyć nieprzyjemnie. W końcu wciąż możliwa jest szeroka rekonstrukcja rządu i poszczególnych ministerstw.
Fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU