Polityka i Społeczeństwo

Orban po raz kolejny wystawia Kaczyńskiego

Orban po raz kolejny wystawia Kaczyńskiego
fot. Shutterstock/360b

Prawo i Sprawiedliwość w swojej bezkompromisowej postawie wobec instytucji międzynarodowych okazuje się ponownie całkowicie osamotnione. Stratedzy PiS uwierzyli, że wygranie wyborów sprawiło, że stali się nie tylko niezniszczalni, ale na dodatek nie muszą się z nikim liczyć. Dowiadujemy się jednak, że nawet najbliższy sojusznik Jarosława Kaczyńskiego, Viktor Orban wyraził gotowość do ustępstw i porozumienia z Komisją Wenecką w sprawie kontrowersyjnej ustawy dotyczącej węgierskich organizacji pozarządowych.  Powyższa decyzja powinna dać Warszawie do myślenia, że bronienie swojego stanowiska czasem polega także na sztuce szukania kompromisów i zdolności do pewnych ustępstw, ponieważ konfrontacja bardzo często nie przynosi wcale oczekiwanych rezultatów. Jest to rzecz, której politycy partii rządzącej mogliby uczyć się od Węgrów, którzy kiedy jest to niezbędne, potrafią postawić sprawę na ostrzu noża, ale kiedy sytuacja nie jest sprzyjająca, albo po prostu tego nie wymaga, szukają innych sposobów rozwiązywania sporów. Dobitnym przykładem była postawa Orbana w słynnym brukselskim głosowaniu nad kandydaturą Donalda Tuska.

Warto zwrócić uwagę na przedmiot sporu komisji z Węgrami, ponieważ podobne zakusy nie są obce naszym politykom. Budapeszt uznał bowiem, że organizacje pozarządowe finansowane z zagranicy mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Bezpośrednim celem nowego prawa było osłabienie wpływów miliardera Georga Sorosa, który finansuje liczne organizacje pozarządowe i instytucje w Europie Środkowej. Wiceszef Fideszu Szilard Nemeth oświadczył, że należy “wymieść” z Węgier “pseudopozarządowe organizacje imperium (George’a) Sorosa”, które są utrzymywane po to, by “forsować ponad rządami narodowymi świat globalnego wielkiego kapitału i poprawności politycznej”. Partia Orbana miała zatem obawy, czy słynny miliarder nie próbuje wpływać na politykę wewnętrzną Węgier, głównie poprzez ideologiczną indoktrynację społeczeństwa oraz lobbing prawny. Fidesz zaproponował zatem poprawki, które zakładały obowiązek rejestracji organizacji otrzymujących ponad 23 tys. euro dotacji z zagranicy. Wykluczeniu społecznemu podmiotu służyć miał także obowiązek opatrzenia wszystkich publikacji organizacji informacją  “Jesteśmy organizacją wspieraną z zagranicy”. Duże kontrowersje wzbudziły przewidziane konsekwencje za uchylenie się od tego obowiązku. Nieprzestrzegająca prawa organizacja mogłaby zostać, po niepoddaniu się kolejnym wezwaniom, zlikwidowana.

Ustawa wzbudziła protest ze strony 120 węgierskich organizacji pozarządowych. Przeciwnicy obawiali się naznaczania organizacji czerpiących zagraniczne wsparcie, po to aby wzbudzić do nich społeczną niechęć i wykluczyć z debaty publicznej. Nowe przepisy dotknęłoby szczególnie mocno organizacje zajmujące się prawami człowieka i przejrzystością życia publicznego, które starają się zachować niezależność od finansowania publicznego. Organizacje domagały się przeprowadzenia konsultacji społecznych nowego prawa, które jednak nie wyszły poza debatę parlamentarną. Swoje zastrzeżenia do ustawy zgłosiła Komisja Wenecka, która wyraziła obawy, że niektóre użyte w niej sformułowania mogą służyć nagonce wobec zagranicznych podmiotów.

Węgrzy ostatecznie poszli na kompromisZa wskazaniami Komisji usunięto zapis o likwidacji nieposłusznych organizacji, zmodyfikowano przepis o obowiązku zgłaszania do sądu rejestracyjnego każdej zagranicznej dotacji, wprowadzając limit 1622 euro powyżej którego taka procedura byłaby obowiązkowa, oraz skrócono okres figurowania jako “organizacja wspierana z zagranicy” z 3 lat do roku od ostatniego przelewu zagranicznej darowizny. Fidesz nie zgodził się natomiast na zniesienie obowiązku oznaczania swojego statusu na wszystkich publikacjach.

Węgrzy osiągnęli większość swoich celów, dlatego nie można mówić o pełnym sukcesie, jednak już teraz udało się przynajmniej częściowo ograniczyć społeczną szkodliwość nowego prawa, co pokazuje, że presja międzynarodowa i otwartość na debatę ma sens.

fot. Shutterstock/360b

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie