Po katastrofie smoleńskiej zasiadający w ławach opozycji PiS wypowiedział wojnę rządowi i prawdzie, po wyborach parlamentarnych w 2015 roku rząd PiS walczy z opozycją i wszystkimi, którzy nie wierzą w „zamach smoleński” na siłę lansowany przez wyznawców religii smoleńskiej. Błędem poprzedniego rządu była niemoc, przyzwolenie na występy Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu przepełnione histerią, nienawiścią i kłamstwami. Jeśli ktoś miota obelgi, kłamstwa, nie przyjmuje do wiadomości faktów, plecie o byciu coraz bliżej prawdy bez wskazywania dowodów i oskarża innych o śmierć swego brata i 95 innych osób- musi ponieść konsekwencje. Na zawsze zagadką dla mnie pozostanie kwestia, dlaczego Kaczyński traktowany był przez polityków Platformy Obywatelskiej jak człowiek na specjalnych prawach.
Dziś wiadomo, że wojna będzie trwała w najlepsze. Była premier Ewa Kopacz komentując swoje wezwanie do prokuratury w sprawie katastrofy w Smoleńsku oznajmiła, że skoro PiS chce wojny, to będzie ją miał. Pani Ewa wystosowała szereg bardzo słusznych oskarżeń pod adresem rządu, podkreśliła, że Kaczyński i PiS cynicznie wykorzystuje Smoleńsk, żeby przykryć swoje kłopoty wizerunkowe po tragicznej śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie, teorie zamachu zostały skompromitowane przez ludzi pokroju Berczyńskiego (czmychnął z kraju, ale twierdzi coś innego- ciemny lud to kupił). „Czasem mam wrażenie, że część polityków PiS próbuje tym jazgotem zagłuszyć własne wyrzuty sumienia. Ktoś wsadził tych wszystkich ludzi do jednego samolotu, ktoś kazał lądować pomimo fatalnych warunków pogodowych”. Nic dodać, nic ująć. Chociaż nie! Można by dodać pytanie, dlaczego taki bohaterski rzekomo Antoni Macierewicz pozostawił w Smoleńskim błocie- jak sam nazywa ofiary katastrofy- elitę polskiej polityki, w tym wielbionego dziś przez PiS prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pospiesznie wrócił do Polski kierując swe kroki do Pałacu Prezydenckiego?
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Na słowa pani premier histerycznie zareagował senator Jan Maria Jackowski, drugoligowy gracz PiS. Pamiętam „zmęczonego” wówczas pana posła Jackowskiego przemawiającego z sejmowej trybuny w 2001 roku, kiedy bełkotał coś o egzekwowaniu oglądasów. Tym razem nie bełkotał, ale zareagował w sposób histeryczny, widać bardzo zabolały go mocne i prawdziwe słowa byłej premier polskiego rządu. Zarzucił jej bezczelność i posądził o próbę zminimalizowania własnej, ewidentnej odpowiedzialności. Zapomniał zacytować panów Macierewicza i Kaczyńskiego: odpowiedzialności politycznej i moralnej, która nic nie znaczy. Liczy się odpowiedzialność karna. Tymczasem nikt z poprzedniego rządu zarzutów nie usłyszał, chociaż Kaczyński miesiąc w miesiąc od 2010 roku zapowiadał rozliczenie winnych „zamachu”. A czas płynie, wyznawcy sekty smoleńskiej są już zniecierpliwieni, marzą o Donaldzie Tusku, Ewie Kopacz, Tomaszu Arabskim i innych za kratkami.
Tak, były zaniedbania w prosektorium w Moskwie, ekshumacje ciał ofiar katastrofy smoleńskiej tego dowodzą. Eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Michał Boni przepraszał za błędy popełnione przy identyfikacji ciał, ale dla PiS i jego sług to za mało. Tygodnik wSieci (nie czytam, podesłano mi fragment tekstu) opublikował tekst, w którym autor twierdzi, że w moskiewskim prosektorium nie traktowano szczątków zmarłych z należytym szacunkiem, że ładowano je hurtem do worków na śmieci, poniewierano, ciała ładowano jak popadnie, by masa się zgadzała. Mogło tak być, nie przeczę, ale co ma z tym wspólnego Ewa Kopacz i Donald Tusk? Skąd wiedzę na temat wydarzeń w rosyjskim prosektorium pozyskał tygodnik wSieci, od tych samych ludzi, którzy przed laty udostępnili Tadeuszowi Rydzykowi nadajniki wykorzystywane do emisji sygnału Radia Maryja?
Teoria zamachu nie przyjęła się wśród Polaków, wierzą w nią fanatyczni wyznawcy religii smoleńskiej, ale tych jest zbyt mało. PiS robi zatem wszystko, by winą Rosjan obarczyć poprzedni rząd. Wiadomo, wina Tuska.
fot. flickr/PO
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU