Jest fizycznie niemożliwe, aby prokurator prowadzący śledztwo w sprawie Giertycha zapoznał się z całością akt. CBA dostarczyło gotowe zarzuty.
Miesiąc temu Gazeta Wyborcza opisała kulisy przekazania akt sprawy Romana Giertycha z prokuratury we Wrocławiu do poznańskiej jednostki. Słowo “przekazanie” jest na wyrost, bowiem śledztwo zostało odebrane wrocławskim śledczym, ponieważ wykazywali się zbyt dużą skrupulatnością. Mieli w planach powołanie biegłego z zakresu ekonomii, aby przeanalizował sprawę, a to już było za dużo dla szefostwa Prokuratury Krajowej. Śledztwo wylądowało w pełniej od nominatów “dobrej zmiany” prokuraturze w Poznaniu.
Jak pisze Gazeta Wyborcza, akta sprawy zostały przewiezione do Poznania na początku sierpnia i są podzielone na 111 tomów, każdy po 200 stron. Prokurator Marcin Jędruszczak po dwóch miesiącach ocenił, że doszło do przestępstwa – Obliczamy, że na zapoznanie się ze 111 tomami akt prokurator miał zatem niecałe 50 dni roboczych. Musiałby czytać i analizować po 450 stron dziennie, nie zajmując się w tym czasie żadnymi innymi sprawami – pisze Wyborcza.
Nie oszukujmy się: Marcin dostał gotowca od CBA. To agenci napisali zarzuty dla podejrzanych, a on jedynie je podpisał. Znam Marcina, czytałem te zarzuty. Są napisane poniżej jego poziomu intelektualnego – mówi informator gazety. Jędruszczak podpisał postanowienia o postawieniu zarzutów 12 osobom, a każde z nich liczy kilkanaście stron.
Anna Marszałek, rzeczniczka poznańskiej prokuratury, zaprzecza by agenci CBA pisali prokuratorowi treść zarzutów – Nie jest znana praktyka, aby funkcjonariusze CBA sporządzali takie postanowienia, a prokurator tylko je podpisywał – mówi, ale mija się z prawdą. Według informatorów gazety, czasem się zdarza, że służby lub policjanci opracowują zarzuty – To przyjęta praktyka, która zwykle nie budzi kontrowersji. Ale w przypadku tej sprawy było jasne, że CBA ma ukryte intencje – bardzo chce dopaść Giertycha – mówi źródło Wyborczej.
Powiedzieć panu, co powinien zrobić Marcin, gdy przyjechali agenci CBA? Podziękować za akta i powiedzieć, że teraz będzie się z nimi zapoznawał. Dać sobie trochę czasu, nie ulegać presji i samodzielnie podjąć decyzje. Ale to trudne, gdy przyjmuje się od tej władzy stanowisko i nie chce się go stracić – konkluduje rozmówca gazety.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU