Podczas wczorajszego Marszu Niepodległości chuligani obrzucili racami budynek, ponieważ na jednym z balkonów wisiał banner Strajku Kobiet. – Do pierdla z nimi wszystkimi, zdelegalizować ten cholerny marsz nienawiści – skomentowała Hanna Lis.
Dziennikarka mieszka w kamienicy, którą obrzucili racami uczestnicy Marszu Niepodległości. W wyniku tego szokującego ataku podpalone zostało jedno z mieszkań. Wstrząśnięta Hanna Lis skomentowała wydarzenie na Instagramie.
– Ci cholerni patrioci, przechodząc z racami, jak zwykle obok mojego domu, podpalili jedno z mieszkań. Do pierdla z nimi wszystkimi. Zdelegalizować ten cholerny marsz nienawiści – powiedziała oburzona dziennikarka. Zauważyła, że policja skierowała większe siły do ochrony domu Jarosława Kaczyńskiego, niż na trasę marszu.
– Dziwna sprawa, ale płoną mieszkania w centrum Warszawy, spoko – ironizowała.
Dziennikarka zamieściła także post, w którym nazwała Marsz Niepodległości marszem nienawiści „w najbardziej krystalicznej i brutalnej postaci”.
– Dziś mogli kogoś zabić. I nie byłby to „wypadek”, bo celowali w mieszkanie, na którego balkonie wisiał baner strajku kobiet. Sami się tym pochwalili wrzeszcząc „niech płonie ta kurwa” – napisała Lis. – Mogli zabić dziecko śpiące pod oknem pokoju, który podpalili. Mogli wysadzić w powietrze całą kamienicę, bo tu gaz w każdym mieszkaniu – słusznie zauważa dziennikarka.
Organizatorzy marszu naturalnie tłumaczyli, że płonące mieszkanie to prowokacja, Robert Bąkiewicz bagatelizował sprawę, mówiąc, że „to najprawdopodobniej pustostan”. Jak się okazuje, podpalone lokum należy do Stefana Okołowicza, znawcy twórczości Witkacego. Na szczęście w wyniku pożaru nikt nie ucierpiał.
Źródło: Instagram
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU