Polityka i Społeczeństwo

Plan awaryjny PiS na następne wybory? Koń trojański w opozycji

Plan awaryjny PiS na następne wybory? Koń trojański w opozycji
fot. flickr/KPRM

Mimo niebywałej odporności na sondażowe wahania, Prawo i Sprawiedliwość nie może czuć się już dłużej niezagrożone. Utrzymując poparcie na poziomie ponad 30% PiS pozostaje wprawdzie liderem, ale wynik ten już spadł istotnie poniżej tego wyborczego. Powszechnie jednak  wiadomo, że im dalej od wyborów, tym wyborców o wiele łatwiej ubywa niż przybywa. Partia Jarosława Kaczyńskiego przetrwała bowiem liczne kryzysy, nawet sprawa śmierci Igora Stachowiaka nie zachwiała jej notowaniami, to jednak widać wyraźnie, że ugrupowanie mimo licznych programów plus i obniżki wieku emerytalnego nie zebrało sondażowej nagrody za realizację obietnic wyborczych. Ten szczegół może oznaczać, że polityczne paliwo rządu zaczyna się wyczerpywać, ponieważ kolejne miesiące nie wróżą perspektyw na następne ambitne projekty rozdawnictwa, a za to nieuchronne wydają się kolejne krwawe polityczne starcia, w których obie strony nie będą miały zamiaru brać jeńców.

W powyższej sytuacji na Nowogrodzkiej powinno pojawić się pytanie, co zrobić jeśli odpływ elektoratu jest nieuchronny? Strata paru procent dla PiS nie będzie stanowić mimo wszystko problemu tak długo, jak partia będzie miała przewagę nad Platformą Obywatelską albo przynajmniej równe poparcie, ponieważ to właśnie rola lidera sondaży zbudowała w milionach złudzenie, że większość jest za gabinetem Beaty Szydło. Zgodnie z psychologią wiemy, że takie przeświadczenie wzmacnia poparcie partii, ponieważ wielu wyborców uzależnia swoje decyzje od dominującej preferencji w otoczeniu. Z tego powodu utrzymanie jak najkorzystniejszej relacji poparcia PiS do PO jest kluczowe, o wiele bardziej niż sam nominalny wynik poparcia. W tym zadaniu do wygrania następnych wyborów niezbędny staje się Kukiz’15.

Już dziś sondaże pokazują, że klub byłego muzyka stanowi bufor między PiSem a PO. Osiągniecie nawet 14% poparcia oznacza, że zniechęceni wyborcy PiS przechodzą o wiele częściej na stronę “nieradykalnej opozycji” niż ugrupowania Schetyny.

W powyższym mechanizmie Kukiz może stać się przechowalnią, w której PiS zdeponuje pokaźne rezerwy poparcia, wyborców, których wprawdzie chwilowo zniechęcił, ale którzy są podatni na jego retorykę. To ostatnie jest szczególnie ważne, ponieważ podstawą sukcesu PiS było oparcie wiedzy o świecie wielu Polaków na przekazie generowanym przez prawicowe media. Długotrwałe przejęcie nie-żelaznego elektoratu PiS przez opozycję zniszczyłoby tą zależność i mogłoby doprowadzić do jego trwałej utraty.

Kukiz’15 utrzyma zaś równowagę zatrzymując zniechęconych PiS wyborców po prawej stronie sceny politycznej.

Jednak jaki jest ostateczny zysk PiS z silnego poparcia klubu Kukiza?

Odpowiedź kryje się w dynamice samej polityki. Wszystko w niej jest zmienne, w tym istnienie samych partii i ugrupowań politycznych.

Sprawa Adama Andruszkiewicza i jego kontrowersyjnego zwrotu kilometrówki za paliwo pokazała, że na anty-systemowych posłów można znaleźć niejedną kompromitującą informację. Antysystemowcy bowiem bardzo chętnie rzucili się na apanaże oferowane przez funkcje posłów. Oznacza to, że nieuchronne jest więcej tego typu spraw. Upublicznienie ich w odpowiednim momencie może zachwiać bardzo i tak niestabilną równowagą wewnątrz Kukiz’15 i doprowadzić do rozpadu ruchu. Od dawna bowiem wiadomo, że Kukizowców nie łączy jedno jasne spoiwo programowe, a tarcia frakcji już dziś doprowadzają do sytuacji, że sam Kukiz nie ma nad klubem kontroli. Ewentualny, wsparty z zewnątrz przez podbieranie przez PiS wybranych posłów i medialne uderzenie, rozpad Kukiz’15 zaowocowałby atmosferą skandalu, która pomogłaby bardzo łatwo odwrócić PiSowi obecny trend. Odchodzący z tonącego okrętu wyborcy zamiast do PO, ponownie wrócą do PiS.

W powyższy sposób Jarosław Kaczyński może w kluczowym przedwyborczym momencie wyciągnąć asa z rękawa, który da mu dodatkowy zastrzyk poparcia, a może on zaważyć o ostatecznym wyniku walki o władzę w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość nie potrzebuje przecież mieć większościowego poparcia, przy obecnej ordynacji promującej największego i braku wspólnych list opozycji wciąż ma szanse walczyć o pełną pulę. W tej walce o kontrolę nad systemem antysystemowcy mogą stać się mimowolnie narzędziem w ręku machiny PiS.

fot. flickr/KPRM

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie