Policjanci mają mieszane uczucia przed jutrzejszym Marszem Niepodległości. Nie palą się do ochraniania pochodu środowiska narodowców.
Marsz Niepodległości otrzymał negatywną opinię Sanepidu i na tej podstawie prezydent Warszawy nie wyraził zgody na jego organizację. Warszawski Sąd Okręgowy utrzymał w mocy decyzję Rafała Trzaskowskiego. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który je oddalił. Według zapowiedzi organizatorów Marszu, pochód przyjmie formę zmotoryzowaną.
Policjanci mają mieszane uczucia w związku z zabezpieczeniem Marszu – Z jednej strony dostajemy sugestie od władz Warszawy, że będą nalegać, abyśmy marsz rozwiązali, a z drugiej mamy sugestie od władz państwowych, aby na narodowców spoglądać pobłażliwie. Tu już więc nie chodzi o bezpieczeństwo, ale o politykę. W tej sytuacji najlepiej pozostać w domu – mówią Gazecie Wyborczej warszawscy policjanci z oddziałów prewencji.
Jak pisze gazeta, wielu policjantów ma zamiar pójść na L4. W tle nacisków politycznych jest również ich zdrowie – Nie chodzi tylko o nas samych. Za każdym razem, jak wracamy z zabezpieczenia protestów, boimy się, że zakazimy żony i dzieci – podkreślają w rozmowie.
Wśród policjantów tli się także bunt związany z zawieszeniem ich kolegów. Pod willą Jarosława Kaczyńskiego aktywiści Lotnej Brygady Opozycji powiesili wieszaki i kartki z literami, które ułożyły się w niecenzuralne hasło ulicznych demonstracji. Funkcjonariusze, którzy nie zapobiegli happeningowi, zostali pozbawieni 50 proc. uposażenia.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU