– Musimy się przyzwyczaić, że liczba zakażeń będzie rosła – mówił Polsat News rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jego resort przewiduje, że w najbliższych dniach odnotujemy od 4,5 do 7 tys. zakażeń na dobę. A miało być tak pięknie – aż chce się dodać. Politycy PiS twierdzili, że jesteśmy jako kraj świetnie przygotowani na drugą falę pandemii.
Wojciech Andrusiewicz: tak, tak, przygotowaliśmy się… ale jesteśmy tylko ludźmi
W rozmowie z Polsat News urzędnik przekonywał, że politycy “zdecydowanie przygotowali się” na drugą falę epidemii. Na uwagę, że dziś pacjentów wozi się od szpitala do szpitala ze względu na brak miejsc odarł niespodziewanie niefrasobliwie: – Jesteśmy tylko ludźmi i nawet w najlepszym systemie przy błędzie człowieka może wydarzyć się tragedia.
W pewnym momencie, w minionym tygodniu, ta skala wzrostu zakażeń w ciągu doby była zaskakująca. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że korzystamy z czterech modeli prognostycznych, żadna z nich nie przewidywała dobowego skoku zakażeń o ponad tysiąc
W pewnym momencie, w minionym tygodniu, ta skala wzrostu zakażeń w ciągu doby była zaskakująca. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że korzystamy z czterech modeli prognostycznych, żadna z nich nie przewidywała dobowego skoku zakażeń o ponad tysiąc
– W pewnym momencie, w minionym tygodniu, ta skala wzrostu zakażeń w ciągu doby była zaskakująca. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że korzystamy z czterech modeli prognostycznych, żadna z nich nie przewidywała dobowego skoku zakażeń o ponad tysiąc – mówił w programie “Gość Wydarzeń” rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Pytany o pomysł dodatkowych dni wolnych w okolicy 1 listopada, odparł, że Polacy mogliby potraktować te dodatkowe dni jak “długi weekend”.
Z kolei wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w poniedziałek także na antenie Polsat News zachęcał Polaków do tego, by ci jeździli na groby bliskich nie w jednym dniu, ale przez dłuższy – np. tydzień przed lub tydzień po Wszystkich Świętych. To miałoby zniwelować zagrożenie rozprzestrzenienia się wirusa.
Tyle że takie apele tylko podkreślają, z jaką ułańską fantazją władza podeszła do problemu. Sam premier Mateusz Morawiecki w czasie kampanii wyborczej latem br. apelował do Polaków, by ci nie bali się już epidemii, bo koronawirus jest już zwykłą chorobą. Teraz okazuje się, że były to pobożne życzenia. Mało tego, można uznać, że rząd naprawdę uwierzył w te ostatnie.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU