Do dzisiaj politycy Prawa i Sprawiedliwości lubią określać poprzednie osiem lat rządów koalicji PO i PSL mianem państwa teoretycznego. O państwie teoretycznym mówił na taśmach ówczesny minister Bartłomiej Sienkiewicz, zresztą w określonym kontekście, z którego te słowa zostały wyrwane. Po ujawnieniu bulwersujących nagrań z komisariatu we Wrocławiu, na których bez dwóch zdań widać, jak torturuje się człowieka i po tym co do tej pory w tej sprawie zrobiono, można mówić o degrengoladzie państwa pod rządami PiS.
Wyjaśnianie sprawy trwa ponad rok i nie doprowadziło praktycznie do żadnych ustaleń. Policjant używający tasera ponad rok temu został zawieszony na trzy miesiące i ponownie przywrócony do służby, pomimo tego, że wiceminister Zieliński oraz szefostwo policji wiedziało o nagraniach i nadużyciu paralizatora. Przełożeni policjanta nie skorzystali z możliwości zawieszenia go do czasu zakończenia postępowania karnego. Minister Błaszczak zapewniał, że sprawa będzie szybko i dokładnie wyjaśniona. Od kilku dni widać jak na dłoni, że państwo nie zdało egzaminu. Dzień po emisji programu w panice polecono zwolnienie funkcjonariusza, a wczoraj ścięto głowy komendantom we Wrocławiu. Sęk w tym, że to działania pudrujące odpowiedzialność polityczną za tę sprawę, bo nie ulega wątpliwości, że do dymisji powinien się podać co najmniej wiceminister Zieliński. Policja wydając sprzeczne komunikaty nie tylko się pogrąża, co podważa zaufanie do siebie samej.
Teoretyczne państwo PiS
Dzisiaj w Rzeczpospolitej, Michał Szułdrzyński zwrócił uwagę na reakcję Mariusza Błaszczaka, po publikacji miesiąc temu raportu Rzecznika Praw Obywatelskich na temat stosowania przemocy na komisariatach. Publikacja Adama Bodnara zarzucała policjantom bicie po całym ciele, używanie gazu, rażenie paralizatorem, duszenie, zmuszanie do przebywania w pozycji powodującej ból, ściskanie jąder, grożenie zgwałceniem czy pogryzieniem przez psa. Minister Błaszczak zareagował w sposób charakterystyczny dla siebie, czyli zarzucił Bodnarowi atak motywowany politycznie i brak bezstronności. Dzisiaj widzimy, jak bardzo skrytykowanie RPO przez szefa MSWiA było nieprzemyślane czy wręcz głupie.
Po tym jak na światło dzienne wychodzą kolejne informacje, można z całą pewnością powiedzieć, że zabójstwo Igora Stachowiaka w kiblu na komisariacie było tuszowane na pewno na niższym szczeblu w policji. Pytaniem pozostaje rola ludzi z ministerstwa. Na tę chwilę nie ma pewności czy ktoś “na górze” też maczał palce w zacieraniu śladów, ale ujawniane okoliczności dopuszczają pójście tym tropem. Platforma Obywatelska domaga się powołania komisji śledczej w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Nie jestem entuzjastą rzucania na prawo i lewo komisjami śledczymi dopóki prokuratura wyjaśnia daną sprawę. Niestety w tym przypadku prawdopodobnie bez udziału takiego ciała nie da się wyjaśnić roli ludzi z MSWiA, a to na dzień dzisiejszy jest priorytetem. Za powołaniem komisji śledczej przemawia chociażby to, że w sprawie wypadku premier Beaty Szydło – po którym znalazła się w szpitalu – Błaszczak z Zielińskim zostali złapani na kłamstwach, więc istnieje uzasadnione podejrzenie, że tu też mogą mataczyć. Dobrze zorganizowaną grupę przestępczą nazywamy mafią. Najlepiej zorganizowaną mafię nazywamy państwem i dlatego sprawa tego brutalnego zabójstwa powinna być wyjaśniona do samego dna przez komisję śledczą.
W normalnym państwie policja budzi respekt i zaufanie. Wstrząsające wideo nie pozostawia wątpliwości, że w państwie PiS życie jest niebiezpieczne dla obywateli. Jest niebezpieczne nawet dla tych, którzy być może mają swoje za uszami, ale mają też jak każdy obywatel elementarne prawo do życia. Wyrok śmierci wykonany bez sądu, bez adwokata, w zaszczanym kiblu powoduje najgorsze skojarzenia z czasami słusznie minionymi. I najgorsze jest to, że od 11 miesięcy wiedza na ten temat była w ministerstwie, ale w tym czasie zajmowano się ustawą dezubekizacyjną, którą krzywdzono ludzi pracujących w poprzednim systemie, ale służących już w wolnej Polsce często z narażeniem życia. Tu, w tym kraju, w 2016 roku w ministerstwie były nagrania rodem z lat pięćdziesiątych, żywcem wyjęte z katowni UB i nic z tym nie zrobiono. Ten policyjny kibel, w którym katuje się zatrzymanego, już na zawsze pozostanie portretem tego rządu, a w szczególności ministrów Błaszczaka i Zielińskiego.
Follow me on Twitter
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU