Sieć Obywatelska Watchdog Polska dotarła do umowy między ministerstwem zdrowia a firmą E&K, dotyczącej zakupu respiratorów. Sprzęt miał kosztować łącznie 250 mln złotych.
Skany umowy ramowej i faktur, dotyczące kontrowersyjnej transakcji ministerstwa zdrowia, pojawiły się w mediach społecznościowych Watchdog Polska. Przypomnijmy – ministerstwo zakupiło respiratory od firmy E&K, ale zamówiony sprzęt nie został dostarczony, mimo wpłacenia zaliczki.
„Strony uzgadniają łączną maksymalną wartość niniejszej umowy na kwotę nie wyższą niż 250 000 000 zł brutto” – czytamy w pierwszym punkcie paragrafu drugiego umowy. W punkcie drugim zapisane jest, że maksymalna wartość łączna każdej umowy wykonawczej będzie co prawda określana każdorazowo, ale łączna wartość wszystkich umów nie może przekraczać kwoty 250 mln złotych.
Umowa na zakup “respiratorów” @MZ_GOV_PL
Publikujemy skan umowy https://t.co/Dok9BXtjYz pic.twitter.com/CzAhbAtyHo
— Watchdog Polska (@SiecObywatelska) September 2, 2020
Co ciekawe, w paragrafie trzecim, którego tematem są warunki płatności, nie ma słowa o wpłacie zaliczek. Umowa mówi, że płatność nastąpić ma w terminie określonym na fakturze VAT. Być może szczegółowe zapisy dotyczące zaliczek pojawiły się w umowach wykonawczych. Wiadomo bowiem, że ministerstwo zapłaciło firmie E&K 35 mln euro. Tę informację podali posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba. W trakcie interwencji poselskiej dotarli oni do czterech faktur pro forma, wystawionych na cztery różne modele respiratorów.
Watchdog opublikował skany faktur. Jest na nich zapisane, że ministerstwo ma zapłacić 65 procent wartości towaru przedpłaty. Pozostałe 35 procent – „po dostarczeniu każdej partii towaru”. Ostatecznie E&K dostarczyło tylko 200 respiratorów. Ministerstwo wciąż nie może odzyskać około 74 milionów złotych.
Publikujemy faktury związane z zakupem respiratorów https://t.co/8WA4tsCf2T pic.twitter.com/rVuBaot1k6
— Watchdog Polska (@SiecObywatelska) September 2, 2020
– Normą wtedy była przedpłata całej kwoty i wielotygodniowe oczekiwanie na sprzęt. Normą na świecie było wówczas, że część sprzętu nie docierała nigdy, albo docierały wybrakowane dostawy. Choćby do nas, zamiast 100 tys. testów przyszło raz 20 tys., bo resztę ktoś w międzyczasie wykupił. Tak skończyła się historia sprzętu kupionego w Turcji. Pieniędzy nie straciliśmy, ale testów nie dostaliśmy – tłumaczył Szumowski w rozmowie z Money.pl i podkreślał, że dziś podjąłby takie same decyzje, bo okoliczności wymagały szybkiego działania.
Źródło: Money.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU