To, że celem ustaw “naprawczych”, które Prawo i Sprawiedliwość przepchnęło kolanem przez parlament, a prezydent bez mrugnięcia okiem podpisał, był paraliż Trybunału Konstytucyjnego, wiemy nie od dziś. Co chwilę pojawiają się też doniesienia o tym, że pod panowaniem Mariusza Muszyńskiego, jednego z sędziów dublerów, który faktycznie pełni obecnie obowiązki Prezesa, Trybunał Konstytucyjny pozoruje pracę, jaką przewiduje dla niego Konstytucja. Niemal w każdej rozpatrywanej sprawie do składu wskazywany jest jeden z sędziów bezprawnie wybranych na miejsce już obsadzone, co sprawia, że każde orzeczenie wydawane jest z potencjalnym naruszeniem prawa. W tej sytuacji pewnym pocieszeniem jest, że Trybunał się nie przepracowuje i bardzo oszczędnie gospodaruje swoimi zasobami. Pytanie, czy nie za oszczędnie?
Jeden z użytkowników popularnego serwisu społecznościowego, używający nicku “dane publiczne”, dotarł do umów cywilno-prawnych, które w ostatnim czasie Mariusz Muszyński, wykonując obowiązki Szefa Biura Trybunału Konstytucyjnego podpisał z osobami fizycznymi. Wynika z nich, że przygotowywaniem projektów opinii, stanowisk i postanowień w sprawach skarg konstytucyjnych i wniosków wpływających do Trybunału Konstytucyjnego nie zajmują się sędziowie, którzy przecież za to pobierają sowite pensje.
Nie chodzi o korektę czy prace redakcyjne, a o kompleksowe wykonywanie obowiązków sędziego. Udało się również ustalić, że w okresie od 01.08.2015 r. do 29.02.2016 r. Pan Piotr Karlik przygotował 35 projektów rozstrzygnięć i opinii, kasując za każdy z nich 560 zł.
Z tego samego screena wynika, że redakcja i korekta wyceniana jest o połowę niżej, bo jedynie na 280 zł za arkusz.
Zlecanie pisania projektów osobom zewnętrznym zdaje się być świadomym wyborem pisowskiego szefostwa Trybunału, byle tylko nie zlecić pracy sędziom wybranym w latach poprzednich. Czyżby były to zakusy grupy sędziów z Pis, by przejąć merytoryczny nadzór nad rozstrzygnięciami każdej niemal sprawy? Z drugiej natomiast strony, znając twórczość internetową sędziego Muszyńskiego, czy poziom argumentacji sędziego Morawskiego, to może lepiej, by projekty rozstrzygnięć pisali trochę lepsi eksperci.
fot. Shutterstock/WENDE Images
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU