Przypomnijmy, że Janusz Gajos skrytykował niedawno Jarosława Kaczyńskiego. Powiedział, że lider partii rządzącej dzieli Polaków. W odpowiedzi został on zaatakowany w social mediach przez polityków PiS. W obronie aktora stanęło środowisko artystyczne.
Atak na Gajosa
Gajosa zaatakował m.in. minister kultury Piotr Gliński. Napisał, że “dobry aktor nie jest świętą krową”. Stwierdził, że “nie możemy się godzić na takie obelgi w życiu publicznym. Niech Pan Janusz Gajos sobie przypomni, kto rozpoczął przemysł pogardy, wymierzony w Prezydenta, który nadał mu tytuł profesorski…”.
Dobry aktor nie jest świętą krową. Nie możemy sie godzić na takie obelgi w życiu publicznym. Niech Pan Janusz Gajos sobie przypomni, kto rozpoczął przemysł pogardy, wymierzony w Prezydenta, który nadał mu tytuł profesorski…
— Piotr Gliński (@PiotrGlinski) August 3, 2020
– Mali, śmieszni ludzie. Wydaje się im, że występują na Narodowej Scenie, a to tylko teatrzyk marionetek – napisał z kolei wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Temu ostatniemu odpisał Teatr Narodowy:
W repertuarze Teatru Narodowego nie ma i w najbliższym czasie nie przewidujemy spektakli marionetkowych.
Zespół i Dyrekcja Teatru Narodowego#teatrnarodowy #scenanarodowa
— Teatr Narodowy (@TeatrNarodowy) August 4, 2020
Englert vs. Terlecki
To jednak nie koniec. Do wypowiedzi Terleckiego odniósł się dyrektor artystyczny sceny Teatru Narodowego w Warszawie Jan Englert.
– Wypowiedź pana Terleckiego nie zostawiła mi innej możliwości. Mam wrażenie, że chodziło mu o scenę narodową, tę z małej litery, ale napisał o Narodowej Scenie, pisanej z liter dużych. Jako dyrektor tejże Sceny, czując za sobą emocje ludzi z nią związanych, musiałem odpowiedzieć. I jestem pewien, że to była słuszna decyzja. Jako teatr jesteśmy – proszę wybaczyć górnolotne słowa – rodziną. A ja, jako dyrektor, jestem za tę rodzinę odpowiedzialny. Na co dzień działamy razem, jako zespół, a w takich sytuacjach jak ta, kiedy ktoś uderza w moją rodzinę, muszę twardo stanąć w jej obronie i głośno powiedzieć “nie” – powiedział Jan Englert w rozmowie z wp.pl.
Został zapytany, czy nie boi się ewentualnych konsekwencji swoich słów.
– Tu w ogóle nie chodziło o strach. Chodziło przede wszystkim o wierność etosowi, który sobie wyznaczyłem już bardzo dawno temu – odpowiedział. – Trudno jest mnie obrazić, ale można mnie zdenerwować. I to się właśnie zdarzyło w tej sytuacji. Dlatego musiałem zabrać głos – dodał.
Ważna była też puenta. – Siostrą każdej władzy jest pycha. Pycha domaga się admiracji. Twórczość żywi się buntem, a to się żadnej władzy nie podoba – powiedział Englert.
Źródło: wp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU