– Decyzja, aby Piotr Gliński był równocześnie ministrem kultury, edukacji, nauki i sportu, to podobno jedno z pierwszych bezspornych postanowień Jarosława Kaczyńskiego w ramach tzw. rekonstrukcji rządu. Choć, jak zastrzega mój rozmówca z kierownictwa PiS, nawet ona może jeszcze ulec zmianie – zauważa na łamach dziennik.pl Piotr Zaremba.
Rekonstrukcja rządu a Gliński
Dziś tematem numer jeden w mediach jest rekonstrukcja rządu. Mówi się o powstaniu superresortu, nad którym pieczę sprawowałbym sam Piotr Gliński. Miałby zająć się edukacją, nauką, kulturą i sportem.
Już sam fakt, że rząd chce “wrzucić” kilka tak ważnych tematów do jednego resortu może wzbudzać oburzenie. Jeszcze większą irytację może sprowokować fakt, że szefem superministerstwa ma zostać Gliński.
Kontrowersyjny polityk PiS
Dlaczego postać Glińskiego wzbudza takie emocje? Zaremba w swoim artykule zauważa, że nie jest on najgorszym ministrem kultury, ale “nie umiał nawiązać dialogu z artystami”.
– Zrażony atakami – przyznajmy, nieraz niesprawiedliwymi ‒ schował się, choć było w tym środowisku sporo osób do pozyskania, zwłaszcza na początku. Twierdził, że nie ma na dialogowanie czasu. Nie zreformował ani branży filmowej, ani teatralnej w kierunku większego pluralizmu. A równocześnie „starych elit” unikał jak ognia, co podobało się prezesowi Kaczyńskiemu – twierdzi dziennikarz.
Teraz może być gorzej. ‒ Zamiast jednego środowiska do dąsania się na nie będzie miał cztery – podsumował Zarembie kandydaturę Glińskiego na superministra znajomy aktor.
Po pierwsze, polityk ten raczej nie zna problemów nauczycieli i to nawet w takim zakresie jak obecny minister edukacji. Ponoć do naukowców “miał dla odmiany żal, że nie przyjęli ciepło jego startu na „technicznego premiera” w roku 2012”. Wszystko to może doprowadzić do katastrofy.
Mateusz Morawiecki może i słusznie postanowił odchudzić swój bizantyjski rząd. Tyle że w efekcie błędnych decyzji dot. łączenia w jedno paru ważnych ministerstw, może uzyskać efekt wręcz odwrotny. Poszczególne pola zainteresowania rządu zostaną zaniedbane, co może prowadzić np. do poważnych wstrząsów społecznych czy dużych protestów grup zawodowych.
Źródło: dziennik.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU