Od strażnika więziennego do prezesa. Kariera działacza PiS udowadnia, że Polska to kraj wielkich możliwości

Dawniej mówiło się o „amerykańskim śnie”. Teraz okazuje się, że nie trzeba lecieć do Stanów – piorunującą karierę można zrobić też w Polsce. Oczywiście bardzo pomaga w tym przynależność do odpowiedniego politycznego obozu.

„Gazeta Wyborcza” opisała inspirującą niczym hollywoodzkie fabuły historię Rafała Gietka. Zachodniopomorski działacz PiS zrobił godną pozazdroszczenia karierę – od funkcjonariusza służby więziennej do… prezesa spółki Enea Oświetlenie.

Kariera Rafała Gietki nabrała rozpędu w 2016 roku, gdy PiS rządził Polską już od kilku miesięcy. Gietka dostał posadę szefa terenowego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Nowogardzie. Mężczyzna w wywiadzie dla „Gazety Goleniowskiej” zapewniał, że nominacja nie ma politycznego charakteru. Tłumaczył, że nie jest działaczem PiS, a do 9 marca pracował jako funkcjonariusz Służby Więziennej.

Wkrótce jednak Gietka został przewodniczącym komitetu terenowego PiS w Maszewie. Rozwijała się też jego kariera – otrzymał funkcję zastępcy dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, a 20 lipca został prezesem zarządu spółki ENEA Oświetlenie.

Na pytanie dziennikarzy, w ramach jakiej procedury Gietka objął stanowisko prezesa, Enea odpowiedziała wymijająco o „postępowaniu kwalifikacyjnym”.

– W Enea śmiech, bo na rozmowie kwalifikacyjnej bardzo się pilnowano, aby nie zadać, broń Boże, żadnego pytania z branży energetycznej – skomentowała anonimowo jedna z osób znających kulisy nominacji w rozmowie z „Wyborczą”. I dodaje, że nigdy wcześniej do spółki nie trafiało tak dużo działaczy partii sprawującej władzę, jak w czasach rządów PiS.

Jak zauważa “Wyborcza”, w Enei swoje miejsce znaleźli między innymi prezydent Szczecina z PiS, Mariusz Kądziołka oraz pisowski wiceprezydent tego miasta, Marcin Pawlicki. Obaj wielkiego doświadczenia w energetyce nie mieli.

Źródło: Gazeta Wyborcza