Polska planuje wypowiedzieć konwencję stambulską – przyznała w poprzednim tygodniu minister rodziny Marlena Maląg. Deklaracja wywołała ogromne emocje, doszło nawet do protestów i manifestacji przeciwko takim planom. Tymczasem słowa rzecznika rządu wskazują, że deklaracja minister Maląg mogła być… pomyłką.
Ministrowie jedno, rzecznik drugie
Marlena Maląg na antenie TV Trwam przyznała, że polski rząd planuje wypowiedzenie konwencji stambulskiej – dokumentu, który Polska ratyfikowała w 2015 roku, a którego założenia mają chronić kobiety przed przemocą i dyskryminacją. O wycofanie się z umowy apelują od dawna prawicowe środowiska, między innymi organizacja Ordo Iuris.
– Polska przygotowuje się do zmian, wyraziliśmy swoje stanowisko. Przygotowujemy się przede wszystkim do wypowiedzenia, kiedy to zostanie już skonsultowane z Ministerstwem Sprawiedliwości – powiedziała w TV Trwam Marlena Maląg.
Minister Sprawiedliwości zareagował wczoraj. Podczas konferencji prasowej zapowiedział konkretne kroki w celu wypowiedzenia konwencji stambulskiej – już w poniedziałek do ministerstwa rodziny ma wpłynąć wniosek o rozpoczęcie prac nad wypowiedzeniem konwencji.
– Polskie prawo jest wzorcowe, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą. (…) Proszę, by nie ulegać propagandzie lewackiej i komunistycznej, że ktoś, kto jest przeciwko tej konwencji, jest przeciwko działaniom zapewniającym kobietom ochronę – mówił Ziobro.
Niespodziewanie głos w sprawie konwencji zabrał rzecznik rządu, Piotr Müller.
– Dotąd rząd nie podjął żadnych wiążących decyzji w sprawie wypowiedzenia konwencji stambulskiej – powiedział Müller. Ta wypowiedź brzmi dziwnie w kontekście faktu, że dwoje ministrów – Maląg i Ziobro – wydaje się aktywnie dążyć do wypowiedzenia konwencji.
Pomyłka minister rodzi chaos
Skąd te sprzeczne komunikaty? Jak ustalił dziennikarz RMF FM Patryk Michalski, przyczyna jest prozaiczna. Konwencja stambulska stała się elementem gry o wpływy w Zjednoczonej Prawicy.
Według informacji RMF FM, Marlena Maląg… pomyliła partyjny przekaz. Uznała, że sprzeciw wobec konwencji, którą wyrażali politycy Solidarnej Polski, jest oficjalnym stanowiskiem całej Koalicji. Tak więc i ona go powtórzyła. To błyskawicznie wykorzystał Zbigniew Ziobro – jego wczorajsza konferencja miała być niewygodna dla premiera Mateusza Morawieckiego. Nic dziwnego – zamiast spokoju po wyborach prezydenckich, nierozważne wypowiedzi wyprowadziły na ulice protestujących ludzi. Morawiecki też chciałby chwalić się miliardami z Unii, a zamiast tego zagranica widzi w Polsce kraj, chcący odrzucić antyprzemocową umowę. Ten chaos jest premierowi zupełnie nie na rękę – nie w czasie, gdy w Zjednoczonej Prawicy trwają dyskusje nad reorganizacją rządu.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU