Już za niecałe dwa tygodnie czeka nas II tura wyborów prezydenckich. W debacie publicznej powraca argument, że to najważniejsza taka “dogrywka” od 1990 r. Czy to jednak nie przesada?
II tury
Polacy kochają wybory prezydenckie – widać to od lat po frekwencji. Zwłaszcza II tury cieszą się dużym powodzeniem. Od 1990 r. decyzja, kto zostanie kolejnym mieszkańcem Pałacu, nie wzbudzała jednak tak wielkich emocji jak dziś. Dlaczego?
Równe 30 lat temu w II turze zmierzyli się Lech Wałęsa i Stan Tymiński. Były to pierwsze wybory prezydenckie od momentu, gdy jako kraj staliśmy się niezależni od ZSRR. Stawka była wysoka. Wałęsa był liderem obozu Solidarności. Z kolei Tymiński… Do dziś nie jest jasne, skąd nagle się wziął. Był Polakiem, który jednak przez lata mieszkał w Peru i prowadził tam firmę. W czasie kampanii agresywnie atakował konkurentów i machał tajemniczą czarną teczką.
Wybór Wałęsy był oczywisty, ale wtedy niezwykle ważny. Polska była młodą demokracją i jeśli na jej czele stanąłby ktoś tak egzotyczny o niepewnym zapleczu jak Tymiński, nie jest jasne, w jakim miejscu bylibyśmy teraz. Nie przesadzi ktoś, kto powie, że była to decyzja o cywilizacyjnym znaczeniu.
Kolejne wybory, w 1995 r., też budziły wielkie emocje, ale nie oszukujmy się: Aleksander Kwaśniewski nie był żadnym twardogłowym komunistą, by obawiać się, że na powrót przyłączy nas do Rosji.
W następnych dekadach II tury też nie musiały wzbudzać już takich emocji. Lech Kaczyński prezentował bardziej racjonalną część PiS, więc wyborcy nie bali się na niego zagłosować i chyba nie widzieli dużej różnicy pomiędzy nim a Donaldem Tuskiem. Z kolei 5 lat temu Duda nie był jeszcze znany i nikt nie przypuszczał, że będzie “sekretarzem” PiS-u. Poza tym trudno było przewidzieć to, co partia Jarosława Kaczyńskiego będzie robiła na wielu obszarach.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU