Do poważnego incydentu wyborczego doszło na Śląsku, w jednej z obwodowych komisji wyborczych. W Bytomiu, już po zamknięciu lokalu głosy fałszował…sam członek komisji.
Do takich historii jak pijani członkowie komisji, awantury w lokalach czy łamanie ciszy wyborczej jesteśmy przyzwyczajeni. Są to oczywiście przypadki incydentalne, odnotowywane, ale nie szokujące. Wszyscy są tylko ludźmi i czasami emocje (bądź imieniny) biorą górę.
Tylko na Śląsku doszło do 33 incydentów w komisjach wyborczych podczas pierwszej tury głosowania. Jeden przypadek jest jednak zdecydowanie poważniejszy od pozostałych. Skandal wydarzył się w w jednej z obwodowych komisji wyborczych w Bytomiu, a główną rolę odegrał jeden z członków komisji.
Już po zamknięciu lokalu, mężczyzna zabrał się za dopisywanie znaku “X” przy nazwisku Stanisława Żółtka, tam gdzie “X” stał już przy nazwisku Rafała Trzaskowskiego. Efekt takiego działania był taki, że karty z głosem oddanym na kandydata Koalicji Obywatelskiej stały się nieważne.
Jak dużo kart zostało w ten sposób sfałszowanych? Tego nie wiadomo. Sprawę będzie badać policja, która przypomina, że za przerabianie dokumentów wyborczych grozi kara 3 lat więzienia.
Źródło: Gazeta Wyborcza, zdjęcie: Daniel Jedzura/Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU