Polityka i Społeczeństwo

Niedorzeczna odpowiedź PiS na wezwanie Schetyny

Niedorzeczna odpowiedź PiS na wezwanie Schetyny...
fot. flickr/KPRM

Dzisiejsze wezwanie PiS do debaty przez Grzegorza Schetynę postawiło partię rządzącą w trudnym położeniu. PO chce rozmawiać: “o wszystkich problemach, o wszystkich kwestiach, o programie PO, a także o programie rządu” – powiedział na konferencji prasowej Grzegorz Schetyna. Totalna opozycja, która pragnie ograbić Polaków z owoców dobrej zmiany, nagle, wbrew starannie prowadzonej rządowej narracji, rzuca władzy rękawicę do otwartego pojedynku. Jest to pojedynek, na który rząd nie jest gotowy, ponieważ to oczywiste, że na gruncie publicznej debaty zarówno Ziobro, jak i Morawiecki (o Waszczykowskim nie wspominając) nie mają większych szans na przyniesienie nowych zwolenników partii, podczas gdy ryzyko gafy z ich strony graniczy z pewnością. Z tego powodu Prawo i Sprawiedliwość wpadło we własne sidła, ponieważ liczyło, że PO bojąc się utraty poparcia, będzie unikała odpowiedzi na słynne pytania o likwidację 500+ i wiek emerytalny, podczas gdy prawicowe media z milczenia i pokrętnych tłumaczeń oponenta zrobią narzędzie propagandy. Z tego powodu jasne jest, że politycy PiS muszą teraz zrobić wszystko, aby z twarzą wyzwanie Schetyny zignorować. Jednak, jak to zwykle bywa, zabrali się do tego w jedyny znany sobie sposób, czyli wspinając się na wyżyny absurdu.

Rzecznik PiS, Beata Mazurek pozwoliła sobie na sformułowanie wobec Platformy listy żądań. Stwierdziła bowiem, że rozmowy można prowadzić tylko z kimś, kto jest gotowy do rozmów, dlatego o debacie będzie można myśleć dopiero, kiedy Platforma Obywatelska przeprosi za “bycie opozycją totalną”. W ten sposób PiS kreuje rzeczywistość, że to Schetyna proponując rozmowy jest tym, który nie chce rozmawiać.  Jasne jest, że z propagandowego określenia “totalnej opozycji” nikt tłumaczyć się nie będzie, tym bardziej, że PiS za swoich czasów w opozycji nie słynął ze skłonności do konsensusu, ale do konfrontacji.

Rzeczniczka próbowała także przekuć  w zwycięstwo porażkę narracji ostatnich dni o odbieraniu 500+, ogłaszając, że: “Propozycja debaty to, w naszej ocenie, odwrót od opozycji totalnej, tak naprawdę poniesienie klęski”. Czyli jak można rozumieć, opozycja totalna jest zła, ale odejście od takiej radykalnej (w rozumieniu rządu) postawy też jest złe i oznacza porażkę?  

Beata Mazurek pozwoliła sobie nawet połączyć wezwanie do debaty z miesięcznicami smoleńskimi, domagając się od PO potępienia blokowania Jarosławowi Kaczyńskiemu wjazdu na Wawel.

W powyższy sposób PiS próbuje zatrzeć wrażenie porażki całej swojej kampanii medialnej. Obóz władzy jest zdeterminowany, aby nie dopuścić do otwartej debaty, która utrudni ukrywanie się za siecią kłamstw i niedomówień, które media rządowe powtarzają każdego dnia. Pytanie, jak długo tak wielu Polaków będzie dawało się na nie nabierać?

źródło PAP, TVN24

fot. flickr/KPRM

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie