Przed wylotem Andrzeja Dudy do Stanów Zjednoczonych rozbudzono oczekiwania, że będzie dużo i konkretnie. W zamyśle sztabowców prezydenta wizyta miała mu pomóc w kampanii, ale nawet w samym PiS pojawiły się obawy, czy to dobry pomysł. Okazuje się, że były uzasadnione.
Media zostały nakarmione wizjami przeniesienia do Polski dwóch tysięcy amerykańskich żołnierzy, dowództwa V Korpusu amerykańskiej armii, eskadry myśliwców, czy podarowania Polsce używanych samolotów transportowych. W planach było także podpisanie deklaracji związanej z budową elektrowni atomowej. Wczoraj nic takiego nie miało miejsca.
To, że wizyta Andrzeja Dudy będzie polityczną klapą, można było już wyczuć podczas popołudniowego spotkania z dziennikarzami. Prezydent oznajmił, że nazwa Fort Trump nie odnosiła się do fizycznej bazy, tylko był to zbiór działań zwiększających obecność wojskową USA w Polsce za kadencji Donalda Trumpa. To było kompletne zaprzeczenie temu, co słyszeliśmy przez ostatnie dwa lata. Gdy agencja informacyjna Reuters podała dwa tygodnie temu, że według posiadanych przez nią informacji Fort Trump przechodzi do historii, Krzysztof Szczerski, szef Gabinetu Prezydenta RP nazwał to dezinformacją.
O tym, jak wielkim niepowodzeniem jest ta wizyta świadczą, słowa samego Andrzeja Dudy, jakie padły podczas rozmowy z reporterem TVN24 – Przyzwyczailiśmy państwa z Donaldem Trumpem, że podpisywaliśmy umowy, natomiast tym razem rzeczywiście żadnych umów nie było, ale rozmawialiśmy o współpracy w związku z poszukiwaniem leku i szczepionek przeciwko koronawirusowi – powiedział. Wyraził także zadowolenie z faktu, że Google i Microsoft chcą w Polsce zainwestować. Inwestycja Microsoftu nie jest sukcesem tej wizyty, ponieważ o niej było już wiadomo ponad miesiąc temu.
Prezydent wylatywał do USA z przeświadczeniem o swojej sile, pozwalając sobie nawet na kuriozalną uwagę, że podczas rządów PO-PSL Rosja zaatakowała Ukrainę. Dobrze skrojony garnitur w którym wsiadał na pokład samolotu, po powrocie do Warszawy ma naderwany rękaw, jest poplamiony sokiem pomarańczowym, a dziura w kieszeni jest tak wielka, że wszystko co w niej było wylądowało na ziemi. Wielkie plany i całe nadęcie, charakterystyczne dla tej ekipy rządzącej, zostało w USA brutalnie obnażone. Duda w Waszyngtonie nie wzmocnił swojej pozycji, a jest wręcz przeciwnie, bo Potomak z impetem zaczyna zalewać prezydencką kampanię.
Wydaje mi się, że ta wizyta w Białym Domu była szyta zbyt grubymi nićmi wyborczej, kampanijnej potrzeby, by przyniosła PAD wielkie korzyści. Nie zaowocowała niczym co pozwalałoby zrozumieć tak nagły i pospieszny tryb jej organizowania, na trzy dni przed wyborami
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) June 25, 2020
Wybory wygrywa się w Końskich, nie w Waszyngtonie.
— Michał Kolanko (@michal_kolanko) June 24, 2020
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU