Nagła zapowiedź otwarcia żłobków i przedszkoli, wywołała falę pytań wśród samorządowców o dokładne wytyczne sanitarne, których rząd nie przygotował. Włodarze miast nie chcieli działać po omacku i na wariackich papierach wpuszczać dzieci do placówek.
Zaczęło się łatanie dziury i przygotowywanie procedur. Na horyzoncie zaczynają się pojawiać wakacyjne wyjazdy na kolonie oraz obozy i wszystko wskazuje na to, że wytyczne sanitarne nie są nawet napisane patykiem na wodzie.
Tydzień temu gościem RMF FM był Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej. Szef MEN sprawiał wrażenie, jakby nie miał bladego pojęcia o przygotowywaniu procedur sanitarnych i majaczył coś o stołówkach w których trzeba jeść na zmianę, czy boiskach z których można korzystać rotacyjnie. Szczególne przypadła mi do gustu wypowiedź o boiskach, bo przecież powszechnie wiadomo, że jak się chce zagrać w piłkę lub kosza, to na boisko wchodzi szesnaście drużyn, a nie dwie.
Dzisiaj z kolei w RMF FM z rana zagościł minister Łukasz Szumowski, który jakoś przekonująco nie zabrzmiał, gdy był pytany o opracowywanie wytycznych sanitarnych dla kolonii i obozów. Szumowski powiedział, że zna założenia do rekomendacji i są one bardzo proste, bo nie da się w zaleceniach rozpisać wszystkich scenariuszy. Gdy minister zaczął mówić o płynach dezynfekcyjnych, prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że takie zalecenia może sam napisać.
Minister zdrowia przyznał, że nie ma procedur reagowania na wypadek wykrycia na obozie zakażenia. Nie wiadomo czy ma być wtedy testowany cały obóz, czy nałożona kwarantanna. Wszystkie procedury mają być z branżą wypracowane do dwóch tygodni, tylko, że za dwa tygodnie będzie prawie koniec roku szkolnego i zaczną się wyjazdy – Ja się w środę dowiem, że jak w sobotę pojadę na wakacje, to takie będę miał procedury? – zapytał dziennikarz i dodał, że to z perspektywy dziecka nie jest najważniejsze, ale z perspektywy rodzica owszem.
Na wdrożenie szczegółowych procedur w żłobkach i przedszkolach, samorządy potrzebowały dwa-trzy tygodnie. Za trzy tygodnie zaczną się pierwsze zaplanowane wyjazdy, a branża organizująca kolonie i obozy przez mgłę widzi wytyczne sanitarne. Przygotowywanie takich spraw na ostatnią chwilę nie może się skończyć inaczej niż tradycyjnym bałaganem. Tak się zastanawiam, jaka jest procedura w przypadku wykrycia koronawirusa na dwa dni przed końcem kolonii? Dzieci wracają do domów, czy na dwa kolejne tygodnie są zamknięte w ośrodku? Kto wtedy zapłaci za dodatkowe 14 dni np. wyżywienia? Rodzice czy rząd? Co z kolejną grupą, która miała przyjechać w to miejsce na swój turnus? Takie scenariusze chyba można rozpisać?
Źródło RMF FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU