Ministerstwo Zdrowia zakupiło w towarzysko-rodzinnym układzie sprzęt medyczny za 5,5 mln zł. Łańcuszek pośredników podbijał cenę za maseczki, aby w wielkim finale sprzedać je za 48 zł plus 23 proc. VAT oraz za 45 zł plus 23 proc. VAT. Dopiero po miesiącu od zakupu skontrolowano ich jakość i okazało się, że miliony publicznych pieniędzy zostały wyrzucone w błoto.
Nowy element do układanki dokłada dzisiaj Gazeta Wyborcza – Resort zdrowia musiał wiedzieć, że maseczki oferowane przez znajomego rodziny ministra Szumowskiego nie są towarem medycznym.(…)Certyfikowane wyroby medyczne objęte są podatkiem VAT w wysokości 8 proc. Tymczasem w mailach, jakie Łukasz G. wysyłał m.in. do wiceministra Cieszyńskiego, jest mowa o stawce 23 proc. VAT – pisze gazeta.
Wyborcza zapytała w Ministerstwie Zdrowia, dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, że stawka podatku jest za wysoka jak na wybory medyczne? Czy resort nie był zainteresowany tym, aby zapłacić mniej? Odpowiedź jest zadziwiająca – Kwestia właściwej stawki VAT leży po stronie dostawcy. Ministerstwo nie jest czynnym podatnikiem VAT – napisało Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.
Nad Ministerstwem Zdrowia zaczyna się unosić zapach karuzeli VAT-owskiej. Przydałby się jeszcze faktury, które wystawiali sobie pośrednicy. Karuzele VAT-owskie to nie jest jakaś wielka nowość dla resortów podległych premierowi Morawieckiemu. W październiku ubiegłego roku Rzeczpospolita ujawniła, że w Ministerstwie Finansów działała mafia VAT-owska, a kierował nią współpracownik Mariana Banasia.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU