Polityka i Społeczeństwo

Nie będzie 1000 dronów Macierewicza

fot. Shutterstock

Afera wokół Misiewicza i walki polityczne wewnątrz PiS ponownie odwróciły uwagę opinii publicznej od realnej polityki realizowanej w Ministerstwie Obrony Narodowej. Okazuje się bowiem, że kolejna z czołowych zapowiedzi ministra obrony, słynne 1000 dronów dla polskiej armii jest niczym więcej niż kosztowną budżetowo fikcją.

Tysiące dronów dla armii były odpowiedzią na falę krytyki za zerwanie kontraktu na śmigłowce Caracal. Zgodnie z retoryką władzy, wojsko wyposażone w taki rodzaj sprzętu będzie silne i nowoczesne, a elektorat kojarzący drony z potęgą amerykańskiego supermocarstwa – zadowolony. MON zakładał zamówienie całego szeregu typów dronów, od najmniejszych do zadań rozpoznawczych, do największych zdolnych do przeprowadzania precyzyjnych uderzeń rakietowych.

Jednak to co wizerunkowo dobrze się sprzedaje, niekoniecznie sprawnie funkcjonuje w rzeczywistości. I tak też w tym przypadku ministerstwo zderzyło się z brutalną rzeczywistością. TVN24 dotarło do informacji o unieważnieniu przetargu na drony typu mikro. Są to maszyny podobnego rozmiaru jak te komercyjnie wykorzystywane, ale wyposażone w sprzęt do obserwacji pola walki w podczerwieni. Było to postępowanie o tyle istotne, że jako jedyne rokowało możliwość finalizacji w najbliższym czasie, podczas gdy inne typy dronów mogą pojawić się na naszym niebie najwcześniej za kilka lat. Wszystkie inne postępowania mają już daleko idące opóźnienia, co zresztą stało się charakterystyczne w pracach resortu o czym pisaliśmy.

Przeszkoda, która doprowadziła do zakończenia postępowania jest znamienna i pokazuje sedno problemu programu dronów dla Wojska Polskiego. Okazało się, że nawet najtańsza oferta zgłoszona do przetargu i tak przekraczała budżet jaki ministerstwo przewidziało na zakup sprzętu. Czy można zatem powiedzieć, że to przedsiębiorcy na złość rządowi postanowili zawyżyć ceny z myślą o szkodzie skarbu państwa? Czy może problem leżał po stronie resortu, którego czołowi urzędnicy nie mają pojęcia o realnych kosztach funkcjonowania wojska?

W przypadku dronów zawiniło typowe w naszym kraju myślenie życzeniowe. Drony są zachcianką ministra, dlatego muszą zostać zakupione, jednak sensowność tej inwestycji budzi duże wątpliwości. Rola dronów na polu walki bowiem rośnie, jednak są one domeną najbogatszych armii świata, które stać na utrzymanie całego, bardzo kosztownego zaplecza przemysłowo-technologicznego. Jako broń najwcześniejsza jest zatem równocześnie najdroższa. Już malutkie drony rozpoznawcze miały wg zgłoszonych ofert kosztować 400 tys. lub 750 tys. zł za sztukę. Możemy spodziewać się, że cięższe wersje wyposażone w uzbrojenie osiągnęłyby wartości nieporównywalnie większe. Polska dysponuje relatywnie małym budżetem na obronność, co sprawia, że celem resortu nie jest kupowanie broni nowoczesnej, ale maksymalnie skutecznej w polskich warunkach w stosunku do ceny. Drony są świetnym sprzętem w wojnie, w której posiada się przewagę w powietrzu, jednak warunki starcia na wschodniej flance NATO oznaczałby zmierzenie się z potencjałem przeważającego liczebnie rosyjskiego lotnictwa i licznej artylerii przeciwlotniczej. Co więcej Rosjanie, mają zaawansowany sprzęt zakłócania łączności, który może unieszkodliwić prymitywne drony, a sprzęt odporny na takie metody będzie naturalnie jeszcze bardziej kosztowny w zakupie i utrzymaniu.

Może się okazać zatem, że w warunkach konfliktu drony Macierewicza nie będą miały większej wartości bojowej, ponieważ zostaną szybko I skutecznie wyeliminowane. Przy obecnych ilościowych i jakościowych niedoborach sprzętowych w dziedzinie polskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, stawianie na drony wydaje się zwykłym pomyleniem priorytetów. Aby Wojsko Polskie było skuteczne, to musi w ramach obecnego budżetu zaspokoić potrzeby wszystkich rodzajów sił zbrojnych, co oznacza racjonalność w wydatkach. Zakupienie nawet najlepszych dronów, ale za olbrzymie pieniądze będzie równoznaczne z rezygnacją z kupna innego rodzaju sprzętu, co nie popchnie do przodu procesu modernizacji sił zbrojnych, a wręcz przeciwnie, osłabi polską armię.

1000 dronów Macierewicza jest typowym przykładem ignorancji władzy, która nie buduje armii pod pole bitwy, ale pod świąteczne parady. Podczas gdy w telewizji publicznej będziemy słuchać propagandy siły rodem z Korei Północnej, to realna zdolność bojowa armii nie będzie wystarczająca do zapewnienia bezpieczeństwa. W trosce o przyszłość kraju konieczne jest myślenie o siłach zbrojnych i obronie cywilnej jako całości, inaczej to państwo PiS będzie tym, które istniało tylko teoretycznie.

Źródło: TVN24

fot. Ivan Mezhui

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie