Polityka i Społeczeństwo

Zaskakujące fakty z życia pełniącego obowiązki prezesa SN. “Był ubrany w piżamę”

Pełniący obowiązki pierwszego prezesa SN Kamil Zaradkiewicz już na starcie budzi kontrowersje. Chodzi o jego przeszłość, w tym o dziwną historię dotyczącą… grzybków halucynogennych.

Grzybki halucynogenne

O co konkretnie chodzi? O kilka kwestii z biografii bohatera tego tekstu, który pracował wcześniej w Trybunale Konstytucyjnym w latach 2000 – 2016. “Wyborcza” oddaje głos prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu, w 2013 r. prezes TK: – Przebieg tego zdarzenia poznałem z relacji ówczesnego komendanta straży trybunalskiej. Powiedział mi, że o 4.30 ktoś zadzwonił. Pod bramą stał mężczyzna, w którym komendant rozpoznał pana Zaradkiewicza. Był ubrany w piżamę, a kontakt z nim był utrudniony. Strażnik zapytał, jak może mu pomóc, Zaradkiewicz powiedział, że się źle czuje. Strażnik wezwał pogotowie, które zabrało pana Zaradkiewicza do pobliskiego Szpitala Czerniakowskiego. Zaniepokoiła mnie ta sytuacja, chciałem jakoś pomóc. Poprosiłem do siebie prawnika, który przyjaźnił się z panem Zaradkiewiczem, i z tego, co wiem, mieszkali razem. Powiedział mi, że Zaradkiewicz zatruł się grzybami halucynogennymi, o których nie wiedział, że tak zadziałają. Z domu po drugiej stronie Wisły wyszedł około trzeciej w nocy i pieszo doszedł do Trybunału. Pytałem, czy mam go odwiedzić w szpitalu, ale nie chciał, powiedział, że ma opiekę matki. Gdy po kilku dniach wrócił do pracy, spodziewałem się, że przyjdzie do mnie wyjaśnić tę sytuację, ale nie przyszedł. Spotkaliśmy się w końcu na korytarzu. Zapytałem, jak się czuje, odpowiedział, że świetnie. Niczego nie tłumaczył.

Brak reakcji na mobbing

To jednak nie koniec. Prof. Rzepliński twierdzi, że w 2013 roku zajmował się skargą, która wpłynęła od młodego prawnika zatrudnionego pod kierownictwem Zaradkiewicza w Zespole Orzecznictwa i Studiów. Ten skarżył się na mobbing. – Ten pracownik mówił, że czuje się hejtowany przez Zaradkiewicza. Poprosiłem o zbadanie sprawy dyrektora biura TK. Wówczas Zaradkiewicz zbagatelizował sprawę, mówiąc, że matka tego pana jest psychiatrą i wystawia mu zwolnienia lekarskie. Nie czuł się winny – opowiada Rzepliński.

Z kolei w 2016 r. Zaradkiewicz wszedł z kolei w konflikt już z samym Trybunałem, o którego przejęcie starało się PiS. Był jednym z ludzki z TK, którzy od początku niejako stali po stronie partii rządzącej. Mówił, że „wyroki sądu konstytucyjnego mogą być uznane za ostateczne dopiero po analizie prawnej dokonanej przez niezależny organ” i, że „nie zawsze są ważne i ostateczne”.

Ostatecznie stracił pracę w TK, ale otrzymał dyrektorską posadę w Ministerstwie Sprawiedliwości u Zbigniewa Ziobry.

Dziś wraca na salony, ale w nowej funkcji. Jego kariera jest dowodem na to, że lojalność względem PiS-u popłaca. Tyle że nie jest w pełni jasne, czy może uchodzić za odpowiednią osobę na tak ważne stanowisko, jakie ma teraz pełnić. Opisane powyżej epizodu z jego biografii chyba jednak nie przeszkadzają nikomu z obozu rządzącego.

Źródło: wyborcza.pl

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie