Polityka i Społeczeństwo

Duda chce wydać miliardy złotych na swoją reelekcję. Czy budżet państwa to wytrzyma?

Konwencja Dudy
Flickr.com/Prawo i Sprawiedliwość

Miesiąc temu premier Mateusz Morawiecki powiedział w Senacie, że poduszka finansowa państwa wystarczy na trzy miesiące. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w dzisiejszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej mówi, że kwietniowe wpływy są niższe o 4,6 mld zł niż w kwietniu ubiegłego roku i o 6,4 mld zł niż w marcu bieżącego roku. Dziennik Gazeta Prawna informuje dzisiaj, że dane opublikowane przed długim weekendem przez Ministerstwo Finansów pokazują, że zrównoważony budżet odszedł w zapomnienie, a marcowa dziura przekroczyła 6 mld zł.

Nie tak dawno Andrzej Duda zapowiedział w Polsat News, że będzie apelował do beneficjentów programu 500 plus, aby nie pobierali świadczenia jeżeli dają sobie radę i nie potrzebują pomocy państwa. W sobotę podczas swojego solowego występu zapowiedział podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych oraz nowego dodatku solidarnościowego. Nikt nie neguje tego, że zasiłek należy podnieść, ale całość wychodzi zabawnie, bo o takim planie mówiła już Jadwiga Emilewicz i nie jest to jakaś nowość. To kopiuj/wklej z konwencji inaugurującej kampanię prezydenta, gdy Morawiecki dawał do zrozumienia, że Duda pomagał zwalczać mafie VAT-owskie.

Gdy z gospodarki płyną sygnały ostrzegawcze, Andrzej Duda zapowiada dodatek solidarnościowy w wysokości 1200 zł, wypłacany przez trzy miesiące dla tracących pracę w wyniku pandemii. Zasiłek dla bezrobotnych to 742 zł brutto i według propozycji ma zostać podniesiony do 1300 zł – Obecny jego poziom nie spełnia nawet funkcji socjalnej, nie starcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb – mówi Rzeczpospolitej Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Połączenie zasiłku z dodatkiem solidarnościowym daje w sumie 2500 zł miesięcznie – To niewiele mniej niż minimalne wynagrodzenie, które wynosi 2600 zł, i natychmiast wiele osób zaczęłoby rozważać, czy opłaca im się pracować – komentuje Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Jak wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny, gdyby świadczenie wynosiło 2500 zł, Polska byłaby najhojniejszym krajem wśród państw OECD dla tracących pracę osób o niskich zarobkach (definiowanych jako 67 proc. średniej krajowej). Świadczenie wynosiłoby bowiem 107 proc. tych zarobków. Dla porównania, w Belgii to 90 proc., u naszych sąsiadów Czechów – 65 proc., a w Niemczech – 60 proc. – pisze Rzeczpospolita.

Według szacunków do końca roku może przybyć około miliona bezrobotnych i każdy przez trzy miesiące będzie otrzymywał 1200 zł dodatku solidarnościowego. Kasa państwa pustoszeje, zaczynamy się zadłużać, powoli rozpędza się drukowanie pieniędzy i automatycznie nasuwa się pytanie – czy nas na to stać? Naturalnie państwo powinno wyciągać pomocną dłoń po takim tornadzie epidemicznym, ale efekt może być odwrotny do zamierzonego, na co wskazuje Bernatowicz z Business Centre Club.

Dodatek solidarnościowy to na razie kiełbasa wyborcza, bo za słowami nie poszły czyny. W przypadku zasiłku dla bezrobotnych – który bezapelacyjnie należy podnieść – jest taka ciekawostka. Koalicja Obywatelska złożyła poprawkę do tarczy 3.0, która podnosi kwotę bazową zasiłku dla bezrobotnych do 1800 zł brutto. 5 dni temu PiS odrzucił tę poprawkę. 

Źródło Rzeczpospolita

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie