Przygotowania do majowych wyborów prezydenckich już się rozpoczęły. Jacek Sasin przyznał wprost, że trwa produkcja kart wyborczych. I to mimo tego, że ustawa o wyborach korespondencyjnych nie weszła jeszcze w życie.
Sasin drukuje karty
Słowa ministra aktywów państwowych Jacka Sasina wywołały burzę. Wicepremier przyznał, że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych rozpoczęła już druk kart do głosowania. Wszystko po to, by zdążyć z ich dystrybucją do 10 maja, czyli planowanego terminu wyborów. Problem w tym, że ustawa o wyborach korespondencyjnych nie została jeszcze przyjęta – obecnie pracuje nad nią Senat, do Sejmu wróci prawdopodobnie na kilka dni przed datą wyborów. Brak ustawy oznacza, że nie ma przepisów określających wzór kart a także pozwolenia na ich produkcję. Politycy opozycji działania ministra Sasina nazywają łamaniem prawa.
– Dzisiaj pan wicepremier Jacek Sasin zapowiedział w imieniu rządu i państwa polskiego, że dopuści się złamania prawa. Każdy, kto bezprawnie będzie drukował karty do głosowania, będzie w Polsce przestępcą, tak mówi polskie prawo, tak mówi konstytucja – tłumaczył na wczorajszej konferencji prasowej poseł Cezary Tomczyk.
Jak tłumaczy całe zamieszanie odpowiedzialny za organizację wyborów korespondencyjnych polityk? Na antenie TVN24 Jacek Sasin przekonywał, że wysyłanie pakietów przed przyjęciem ustawy nie jest narusza żadnych przepisów.
– Jeśli nie będzie wyborów, nie będzie też głosowania i te pakiety się też nie przydadzą i nie będą żadnymi oficjalnymi wówczas dokumentami – tłumaczył minister.
„To będą jakieś druki”
Co to oznacza w praktyce? Pakiety trafią do skrzynek pocztowych obywatelki na kilka dni przed wejściem w życie ustawy. Póki prezydent nie złoży pod nią podpisy, karty wyborcze nie będą miały de facto statusu oficjalnego dokumentu. Nie będą się różnić od przesyłki reklamowej. Sędzia Wojciech Hermeliński tłumaczy, że w praktyce będzie można z nimi zrobić wszystko, bez narażania się na konsekwencje prawne.
– Z punktu widzenia prawa to nie będzie pakiet wyborczy, bo ustawa jeszcze nie będzie wówczas obowiązywać. Ewentualne handlowanie tymi pakietami, przekazywanie komuś czy fałszowanie ich przed wejściem w życie ustawy nie będzie podlegało przepisom karnym dotyczącym naruszania kodeksu wyborczego, kodeksu karnego i ustawy, która teraz jest procedowana w Senacie – wyjaśnia w rozmowie z Onetem były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Co innego, gdyby pakiety dotarły do głosujących zgodnie z procedurą, po uchwaleniu odpowiedniej ustawy. Wówczas karta wyborcza jest chroniona prawem, a wykorzystywanie jej w innych celach jest karane. Udostępnienie drugiej osobie niewykorzystanej karty grozi pozbawieniem wolności na nawet trzy lata.
I tu widać wyraźny problem, który skutkować może fałszerstwami wyborczymi. Skoro pakiety przyjdą przed uchwaleniem przepisów, przesyłki będzie można udostępniać bez konsekwencji – nie będą miały bowiem one statusu karty wyborczej. Zresztą niebezpieczeństwo manipulacji przy wyborach korespondencyjnych zauważał sam PiS w 2013 roku.
– Głosowanie korespondencyjne poprzedzone jest udostępnieniem pakietu wyborczego, co stworzy zjawisko handlu tymi głosami i stworzy groźbę skupowania ich w dużych ilościach, co w Polsce jest bardzo realne. (…) To może dotyczyć kilku, a nawet kilkunastu procent głosów, co może zaważyć na ostatecznym wyniku głosowania – przekonywała w Sejmie ówczesna posłanka PiS, Krystyna Pawłowicz.
– To będą jakieś druki, które obywatele znajdą w skrzynkach, ale nie będą one musiały być traktowane jako pakiet wyborczy w rozumieniu prawa – tłumaczy Onetowi Wojciech Hermeliński.
Co z adresami?
Wątpliwości, jak traktować przesyłki z pakietami, mają też sami pocztowcy. Nie wiedzą, czy będą to przesyłki listowe, czy druki bezadresowe. Te drugie to przesyłka w stylu ulotki, kolportowana przez Pocztę po prostu do skrzynek, bez konkretnych adresów.
W teorii Poczta Polska powinna otrzymać spis wyborców, by rozdysponować odpowiednią liczbę pakietów pod odpowiednie adresy. Według ustawy, która jeszcze nie weszła w życie, obowiązek udostępniana tego spisu leży po stronie samorządów. I choć przepisy nie weszły jeszcze w życie, pojawiają się już pierwsze instrukcje, by te spisy udostępniać. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Borys Budka, udostępnił pismo, jakie wojewoda opolski wysłał do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
– W najbliższych godzinach otrzymają Państwo ePuapem polecenie Wojewody Opolskiego w przedmiocie przekazania spisów wyborców Poczcie Polskiej S.A. do czwartku 23 kwietnia br. do godziny 15.00 celem przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych – można przeczytać w piśmie.
– Nie mają żadnych hamulców. Bez podstawy prawnej urzędnicy PiS próbują nakazać samorządom bezprawne działania i udostępnianie spisów wyborców Poczcie Polskiej, choć ustawa nie została uchwalona – napisał Budka.
Nie mają żadnych hamulców. Bez podstawy prawnej urzędnicy PiS próbują nakazać samorządom bezprawne działania i udostępnianie spisów wyborców Poczcie Polskiej, choć ustawa nie została uchwalona. Takie działania to przestępstwo urzędnicze, za które winni poniosą odpowiedzialność. pic.twitter.com/hYGPYT7vaL
— Borys Budka (@bbudka) April 22, 2020
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU