Polityka i Społeczeństwo

Pieniądze z mandatów szerokim strumieniem płyną do budżetu. “Mamy przykaz, by były jak najwyższe”

Mocny wywiad z policjantem ochraniającym miesięcznice. Służby ofiarą PiS
Fot. Shutterstock

Blisko 5 milionów złotych – tyle, według danych GIS, wynosi wartość kar nałożonych za nieprzestrzeganie zasad kwarantanny i izolacji. Ma to związek z wytycznymi, jakie narzucono na sanepid.

Przejażdżka za 12 tysięcy

W Polsce wciąż obowiązują obostrzenia, wprowadzone w celu walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Osobom, które nie stosują się do tych zaleceń, grożą kary. Jak się okazuje, wysokie mandaty są specjalnością Państwowej Inspekcji Sanitarnej. To właśnie jej „dziełem” są kary w wysokości 12 tysięcy złotych za przejażdżkę rowerem po krakowskich bulwarach.

Skąd tak drakońskie kary? Anonimowo tłumaczy to pracownik jednej ze stacji sanitarno-epidemiologicznych.

Mamy przykaz z góry, by te kary był jak najwyższe. Dlatego inspektorzy się nie patyczkują. Nie wiem, czy chodzi o to, żeby ludzi przestraszyć, czy zrobiła się jakaś dziura w budżecie i trzeba ją załatać – wyjaśnia w rozmowie z portalem Onet.

Jak wynika z danych, Sanepid wydał blisko 800 decyzji o karach, których łączna wartość wynosi około 5 milionów złotych. Oznacza to, że średnio jeden mandat to około 6500 tysiąca złotych. Jak informuje Onet, pieniądze z kar trafiają w całości do budżetu państwa.

Dziwne notatki policji

Na jakiej podstawie Inspektorzy wymierzają kary? Najczęściej decyzja zostaje podjęta na podstawie notatki policyjnej. Do polskich stacji sanitarno-epidemiologicznych trafiło blisko 7 tysięcy takich notatek. Jak zdradza inny rozmówca Onetu, szef powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej, notatek przychodzi mnóstwo, lecz większość z nich ma dotyczy absurdalnych zarzutów.

Nie mam zamiaru nikogo ostro karać, ponieważ notatki policji, które do nas trafiają, są żenujące – wyjaśnia anonimowy pracownik. Według jego relacji, część notatek zawiera opis takich „przewinień” jak nieodebranie telefonu.

Policja chce się wykazać, więc mnoży takie notatki, jak dzika. W moim przekonaniu, niezależnie od wysokości kar, większość ludzi i tak się odwoła i wygra – tłumaczy rozmówca Onetu.

Dodatkowo nie istnieją żadne procedury wyjaśniające, jakie kary nakładać. Nawet, jeżeli mają być „jak najwyższe”, to przecież nie wszystkie „winy” są równie szkodliwe. A każdą karę trzeba przecież uzasadnić.

Pracownicy nie są zadowoleni, że zrobiono z sanepidu instytucję nakładającą kary.

Powinniśmy na spokojnie analizować przypadki zakażenia i przygotowywać materiał dla tych, którzy chcą ustalić metody leczenia, a zrobiono z nas infolinię, instancję karzącą i przygotowującą sprawozdania z różnych bezsensownych tabelek. To jest jakaś paranoja. I jeszcze ma się do nas pretensje, że ze wszystkim nie nadążamy. Czy się da, czy nie – mamy robić i tyle – tłumaczy anonimowy rozmówca Onetu.

Źródło: Onet

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie