Obecny okres kryzysu gospodarczego okazuje się kolejną okazją do rozpętania nowego etapu wojny domowej w Zjednoczonej Prawicy. Tzw. “partia prezydencka” walczy o wpływy z ludźmi Jarosława Kaczyńskiego.
W nowym numerze tygodnika “Wprost”, w artykule “O co walczy Andrzej Duda”, opisano obecny klimat panujący w koalicji rządzącej. Okazuje się, że epidemia nie doprowadziła do końca konfliktu na linii PiS-Solidarna Polska-Porumienienie.
Polityk politykowi wilkiem
Dziś coraz mocniej widać, że Andrzejowi Dudzie jest coraz bliżej do Porozumienia, z którym sympatyzuje też premier Mateusz Morawiecki. To jednak nie podoba się “staremu” PiS-owi.
– To środowisko Porozumienia i Mateusza Morawieckiego namówiło Andrzeja Dudę do szarży na TVP. Ci [politycy] ponieśli jednak porażkę i znacznie ich to osłabiło – mówi “Wprost” anonimowy działacz ze Zjednoczonej Prawicy.
Mimo tego PiS-owcy boją się tego, że Duda chce ponoć zbudować swoje zaplecze polityczne. – Frakcja Dudy już zaczyna się rysować – to Jarosław Gowin i jego formacja, niektórzy podejrzewają zaangażowanie Klubu Jagiellońskiego, a także konserwatystów rozsianych w rożnych partiach, z którymi prezydent podobno się spotyka – opowiada tygodnikowi poseł z obozu rządzącego. Ponoć to wszystko ma na celu rozbicie PiS.
Przyszłość Dudy w polityce
Spójrzmy na fakty: Duda jest zbyt młody, by po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej iść na emeryturę. Będzie musiał pozostać w polityce. Kariera w Brukseli, jaką zrobił np. Donald Tusk, nie jest raczej w jego zasięgu, a to choćby ze względu na politykę zagraniczną rządu. Pozostanie mu więc budowa własnej partii i może walka o fotel szefa rządu. Czyżby brana pod uwagę była wymiana z Morawieckim?
To jednak potencjalne scenariusze na najbliższe lata. Tyle że fundamenty pod takie ruchy trzeba budować już obecnie. I prezydent chyba to właśnie robi.
Konkurent wyhodowany na własnej piersi
Jeśli to wszystko jest prawdą, Jarosław Kaczyński musi być wściekły. Nie dość, że to on sprawił, że Duda stał się powszechnie znany (nie tak dawno sam wspominał, że pięć lat temu ludzie z PiS liczyli najwyżej na to, że wejście on do II tury i tam z honorem przegra z Bronisławem Komorowskim), to tak samo wyciągnął przecież rękę do Gowina, którego dziś mogłoby w polityce od dawna nie być.
Ci dwaj pokazują jednak prezesowi, że dla nich nie liczy się lojalność, a własne kariery. Wykazują się zresztą przy tym równą bezwzględnością, z jakiej znany był przecież przez lata Kaczyński.
Czy to początek końca PiS-u? To całkiem realny scenariusz. Może się bowiem okazać, że z partią wygra nie tyle obecna opozycja – głównie przez zaskakujące zachowania Lewicy i PSL-u – a kryzys ekonomiczny i wewnętrzne tarcia.
Źródło: Wprost
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU