Bez większych problemów jestem w stanie zrozumieć, dlaczego podwładni prokuratorzy Zbigniewa Ziobry wezwali w charakterze świadka byłego premiera Donalda Tuska na przesłuchanie do warszawskiej prokuratury. Już dzień po wyborach, gdy okazało się, że Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie samodzielną większość w parlamencie było oczywistą oczywistością, że organy pisowskiego państwa zrobią wszystko, by dopaść byłego premiera, postawić go przed sądem za urojone krzywdy czy afery, tak by ogarniające naczelnika Kaczyńskiego poczucie krzywdy zostało zaspokojone. Ot, taki prezent dla wielkiego przywódcy. Ale nawet w najśmielszych snach zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości nie przewidzieli, że oprócz operacji “Dopaść Tuska” uda się przeprowadzić operację jego ośmieszenia.
Nie potrafię bowiem inaczej skomentować całego tego przedstawienia, zahaczającego o farsę, z życzeniami urodzinowymi na dworcu kolejowym w Sopocie, z relacją live z podróży Pendolino na trasie do Warszawy czy uroczystym przywitaniu Donalda Tuska na warszawskim Dworcu Centralnym, niczym zbawiciela na białym koniu, który wyzwoli nas z opresji małego dyktatora z Żoliborza. Nie potrafię też zrozumieć, dlaczego Donald Tusk, z własnej i nieprzymuszonej woli zdecydował się w tym przedstawieniu wziąć udział. Brak pokory u polityków to największy grzech tej grupy zawodowej, która w Polsce nigdy nie miała dobrych notowań. Tak samo obecność byłej premier Ewy Kopacz czy delegacji z klubu Platformy Obywatelskiej czyni to powitanie partyjnym eventem, a pompatyczne wyjaśnienia wydarzenie to dezawuują. Jeśli gdzieś w partyjnych zespołach przekazu medialnego wymyślono, że taka forma przywitania przewodniczącego Tuska przyniesie na myśl wydarzenia z 1918 roku i przybycie do Warszawy marszałka Piłsudskiego, to trzeba przyznać, że sposób w jaki to przeprowadzono, zmienił ten przekaz w kabaret i to niestety bardziej godny politowania niż autentycznie rozweselający.
Oczywiście, deklarowane wsparcie dla byłego premiera z pewnością jest wydarzeniem miłym i budującym, jednak mimowolnie wpisuje się w proces trywializowania swojej osoby i nadawania jej statusu politycznego celebryty. To z kolei może Tuskowi w istotny sposób pokrzyżować plany powrotu do polskiej polityki. Każdy mem wyśmiewający jego “triumfalny” pochód z Centralnego do siedziby prokuratury czy obrazujący oczekujących na niego, zapatrzonych niczym grouppies w gwiazdę estrady sympatyków, działa na niekorzyść wizerunku Przewodniczącego Rady Europejskiej i z pewnością zostanie wykorzystane przeciwko niemu w kampaniach propagandowych telewizji narodowej. A gdy już operacja “Ośmieszyć Tuska” zostanie zakończona, wówczas dużo łatwiej będzie go “wykończyć” wyssanymi z palca zarzutami, zwłaszcza że najnowszy sondaż IBRiS dla Faktu i Radia Zet wskazuje, że 63 % badanych chce, by Donald Tusk tłumaczył się przed prokuraturą, niezależnie od tego pod jakimi zarzutami czy w jakiej sprawie. Należy się zatem spodziewać, że wezwań do prokuratury będzie znacznie więcej, a wtedy uroczyste przywitanie Tuska dzisiaj będzie problemem wizerunkowym na przyszłość. Każde kolejne będzie utrwalaniem groteski i kabaretu, z kolei ich brak będzie miało być dowodem słabnięcia poparcia dla byłego premiera z Sopotu. Ciekawe czy Donald Tusk już żałuje, że nie wybrał samolotu i taksówki. Czas pokaże.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU