Wojewoda pomorski Dariusz Drelich podczas nawałnicy, jaka nawiedziła Polskę w 2017 roku, niszcząc gigantyczne połacie lasów i zabierając poszkodowanym dobytek całego życia, zwlekał z wezwaniem na pomoc wojska. Jego słowa “Do zbierania gałęzi, do zamiatania liści nie będziemy wzywać wojska” przeszły do annałów niekompetencji i zwykłej głupoty. Dariusz Drelich powraca z hukiem, ale teraz postanowił zostać pierwszoplanowym aktorem u mistrza Barei wiążąc nieudolność z komedią.
-Nie ma rządowych pieniędzy na remonty dróg dla 12 samorządów na Pomorzu, z którymi w grudniu wojewoda Dariusz Drelich (PiS) podpisał umowy na dofinansowanie.(…) Zgodnie ze zwyczajem wojewody Drelicha burmistrzowie i starostowie, oprócz podpisania umów, musieli pozować do wspólnych zdjęć z planszami, na których wypisania była kwota dofinansowania dla ich samorządu – pisze Gazeta Wyborcza.
Dopłata w wysokości 18,6 mln zł z rządowej kasy miała pokryć modernizację 27 kilometrów dróg – Czujemy się oszukani – nie kryje rozczarowania Leszek Waszkiewicz, starosta bytowski. Pieniądze miały trafić na konto do końca grudnia 2019 r., przetargi zostały rozpisane, większość z nich jest rozstrzygnięta. Wczoraj na plac budowy w powiecie bytowskim miał wejść wykonawca – (…)Grozi nam jeszcze kara wynikająca z odstąpienia od umowy z wykonawcą, która może wynieść 96 tys. zł – mówi załamany Waszkiewicz. Pieniędzy nie ma i nie będzie, a decyzja o wstrzymaniu finansowania zapadła na szczeblu Ministerstwa Infrastruktury.
Samorządowcy nie dostali pieniędzy, ale na pamiątkę mają plansze z wypisanymi kwotami – Ta plansza leży u mnie, przekreślę ją na czerwono i stanie się symbolem utraty zaufania do rządu – stwierdza starosta Waszkiewicz. Dariusz Drelich nie odpowiedział na pytanie Gazety Wyborczej, dlaczego podpisane przez niego umowy nie są dotrzymywane i z jakiego powodu samorządy nie dostały pieniędzy.
To jest obraz skrajnego nieudacznictwa, a być może całość ma drugie dno, ponieważ rząd nie przepada za samorządami i rzucanie im kłód pod nogi ma zapisane w swoim DNA. Nie pozostaje nic innego, jak wystąpić na drogę sądową i zmusić “obiecywaczy” do zapłacenia kar wykonawcom, bo sprawa jest ewidentna. Tylko problem polega na tym, że postępowanie sądowe będzie trwało kilka lat, a tej władzy może już nie być.
Źródło: trojmiasto.wyborcza.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Facebook Comments
blok 1
Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.