W zeszłym roku Polka Wiktoria Gabor wygrała organizowany w Gliwicach konkurs Eurowizji Junior. Na imprezie dla młodych artystów świetnie bawił się Jacek Kurski. Na tyle, że zdecydował zawalczyć o organizację także tegorocznej edycji. Gospodarzem konkursu ma być Kraków.
W Konkursie Piosenki Eurowizji dla Dzieci panują trochę inne zasady niż przy „dorosłej” wersji. Jak wiemy, organizatorem Eurowizji zawsze jest zwycięski kraj poprzedniej edycji. W przypadku juniorskiego konkursu państwo-triumfator ma pierwszeństwo w organizacji, ale musi z tego prawa skorzystać. Jacek Kurski nie miał jednak wątpliwości, że impreza znów musi trafić do Polski.
– Czy chcecie, żeby Polska raz jeszcze była organizatorem Eurowizji Junior? W takim razie ja się biorę do roboty! A wy słuchajcie komunikatów Telewizji Polskiej w ciągu najbliższych dni – zapowiadał kilka dni temu prezes TVP. Szkoda, że takiego zapału nie wykazywał, gdy swoje noblowskie przemówienie wygłaszała Olga Tokarczuk. Ale cóż, najwyraźniej strategia promowania kultury w publicznych mediach opiera się o króla disco polo i juniorskich konkursach muzycznych.
„Gazeta Wyborcza” przekazała nieoficjalne informacje, że starania Kurskiego zakończyły się sukcesem. Eurowizja Junior 2020 zostanie zorganizowana w Krakowie.
– Rzeczywiście doszło do rozmowy prezesa TVP z prezydentem Jackiem Majchrowskim i wszystko wskazuje na to, że w listopadzie 2020 TVP ponownie będzie organizatorem Eurowizji Junior – powiedział w rozmowie z „Gazetą” Rafał Piaskowski, pełnomocnik ds. kultury w krakowskim ratuszu.
Młodzi artyści zaśpiewają więc pod Wawelem, ale ile ta zabawa będzie kosztować miasto? Jest to owiane tajemnicą. Na przykładzie zeszłorocznej imprezy w Gliwicach szacuje się, że Kraków będzie musiał wyciągnąć z miejskiej kasy około 3 mln złotych. Pytanie, czy miastu jest to potrzebne? Jasne, gliwicka Eurowizja Junior miała dużą oglądalność, ale przecież Kraków nie potrzebuje promocji w kraju. Dziecięcy konkurs piosenki transmitowany przez TVP nie sprawi, że nagle pod Sukiennicami zaroi się od turystów z całego świata. Nie jest pewne, czy Kraków może coś zarobić. Jak podaje „Wyborcza”, ani Gliwice, ani TVP nie pokazały do tej pory statystyk dotyczących ewentualnych zysków z organizacji imprezy.
Pewne jest jedno – Eurowizja Junior wydaje się oczkiem w głowie prezesa Kurskiego. W zeszłym roku nazwał, w nawiązaniu do wyników oglądalności, dzień imprezy „Niedzielą marzeń”, a sam konkurs rozdmuchano do rangi niemal rozdania Oscarów. Nieoficjalnie mówiło się też, że Eurowizja była dla TVP ważniejszy, niż inauguracja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Telewizja zdecydowała, że zawody w Wiśle odbędą się przed południem, choć nie jest tajemnicą, że to na tej skoczni najgorsza pora do skakania. I warunki rzeczywiście nie były idealne. Ale cel został osiągnięty i skoki nie popsuły oglądalności Eurowizji. Dumny prezes chwalił się potem średnią oglądalnością na poziomie ok. 5,5 mln widzów. – To było widowisko na światowym poziomie – mówił. Cóż, teraz na powtórkę są aż 2 miliardy złotych…
Źródło: Wyborcza.pl, zdjęcie: European Parliament / Flickr, licencja Creative Commons
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU