Władze Warszawy chcą, by NIK sprawdził, czy przy ustalaniu opłat za odbiór odpadów z biurowców i sklepów nie doszło do nieuczciwego lobbingu. Kontrowersje budzi brak przejrzystości procesu legislacyjnego. Na rozwiązaniach tracą gminy i mieszkańcy – informuje dzisiejsze wydanie Dziennika Gazety Prawnej.
Nowelizacja ustawy śmieciowej wprowadziła maksymalne opłaty, jakie gmina może pobrać za odbiór śmieci. Są one na tyle niskie, że “nie tylko nie pozwalają na pokrycie kosztów odbioru i zagospodarowania, ale wręcz w sposób nieformalny realizują postulat przedsiębiorców zmierzający do wyłączenia nieruchomości niezamieszkanych z systemu gospodarki odpadami tworzonymi przez gminy” – pisze wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski do NIK.
System wyliczenia stawek maksymalnych nigdy nie został ujawniony, a gdy Senat postulował podwojenie tych opłat, spotkało się to ze strony Ministerstwa z bardzo wyraźnym sprzeciwem i brakiem zgody. DGP zapytało Ministerstwo Klimatu, na jakiej podstawie przyjęto maksymalne opłaty, jednak gazeta nie doczekała się odpowiedzi.
Zastrzeżenia nie dotyczą tylko stawek maksymalnych. Chodzi o zasady objęcia nieruchomości niezamieszkanych systemem gminnym. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego ustaliła wspólne stanowisko, że jeśli gmina zdecyduje się na taki krok, właściciel nieruchomości będzie miał 30 dni na to, by na podstawie pisemnego oświadczenia z tego systemu wystąpić. To rozwiązanie podczas prac w parlamencie zmieniono i ostatecznie uchwalono, że właściciel nieruchomości niezamieszkanej musi wyrazić zgodę na piśmie, aby do systemu gminnego przystąpić – pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Wprowadzone zmiany – jak się wydaje – miały głównie na celu zniechęcić gminy do obejmowania nieruchomości niezamieszkanych zorganizowanym przez siebie systemem odbioru odpadów – ocenia Maciej Kiełbus z kancelarii Dr Krystian Ziemski&Partners. Podobnie uważa Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy – Warszawa słusznie wskazuje, że kwestia nieruchomości niezamieszkanych skręciła w trakcie procesu legislacyjnego w zaskakującą stronę. Poszła w kierunku spełnienia oczekiwań wyłącznie jednej grupy podmiotów, to jest działających na rynku odbioru odpadów, nie licząc się ze stanowiskiem gmin, a właściwie mieszkańców, na których wzrost opłat jest przerzucany.
Kilka lat temu Jarosław Kaczyński mówił, że członkowie rządu nie ulegną wpływom lobbystów, bo najważniejszy jest interes społeczny. Jak widać przy “krojeniu” ustawy śmieciowej nikt o tym nie pamiętał. Gdy w zeszłym roku wyszło na jaw, że wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, zorganizował posłom PiS spotkanie z przedstawicielami koncernu tytoniowego, prezes walnął pięścią w stół i zakazał spotkań o charakterze lobbystycznym. Prawdopodobnie na razie nie ma podstaw do pójścia z ustawą śmieciową do prokuratury, ale jeżeli NIK wykaże nieprawidłowości, to na tej podstawie można myśleć o zawiadomieniu organów ścigania.
Źródło Dziennik Gazeta Prawna online
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Facebook Comments
blok 1
Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.