„Gazeta Wyborcza” wyręczyła władze. Dziś opublikowała listę poparcia dla nowej KRS. Okazuje się , że wykazie przeważają jednak nazwiska osób, które awansowały dzięki „dobrej zmianie”. Czy dlatego nie chciano go opublikować?
Przypomnijmy, że oryginały list pozostają w Kancelarii Sejmu. W czerwcu 2019 r. Naczelny Sąd Administracyjny nakazał ich ujawnienie, ale do realizacji wyroku nie doszło.
„Wyborcza” realizuje wyrok
Teraz gazeta Adama Michnika niejako realizuje ten wyrok.
– Lista, którą zdobyliśmy, dotyczy Teresy Kurcyusz-Furmanik. To sędzia z Gliwic, która startowała do KRS z poparciem społecznym – przekazuje dziś dziennikarz „Wyborczej.
Podpisy dla tej kandydatki zbierały Kluby „Gazety Polskiej”. Miała ich w sumie 2130. W Kancelarii Sejmu złożono także wykaz 32 sędziów, którzy ją poparli (przypomnijmy, że wymaganych było 25). Informator dziennika dodaje, że zbierano je w gronie tych, którzy „awansowali za rządów PiS lub dostali obietnicę takiego awansu”.
Ponoć tak samo sprawy miały się w przypadku Leszka Mazura, sędziego Sądu Okręgowego w Częstochowie i przewodniczącego nowej KRS. Jest on przy okazji bratem Witolda Mazura, prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach, który stanowisko objął „czystce”, za którą stał Zbigniew Ziobro w 2017 r. Witold Mazur podpisał się przy okazji także pod listą poparcia Kurcyusz-Furmanik. Poparło ją jednocześnie dziewięcioro byłych i obecnych sędziów z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach.
Operacja „zbierz podpisy”
Źródłem „GW” jest sędzia, który zbierał podpisy na Śląsku.
– Do „naszych” sędziów rozesłałem zaproszenie do poparcia kandydatury Leszka Mazura. Na spotkanie przyjechali beneficjenci „dobrej zmiany” oraz tacy, którzy dopiero dostali obietnicę awansu. Tak było np. w Rybniku, gdzie zebrano dwa podpisy od małżeństwa sędziów, którym obiecano awans, ale potem nic nie dostali. Reszta to nowo mianowani prezesi i wiceprezesi z Częstochowy, Gliwic itd. Ostatecznie pod kandydaturą Mazura zebrano aż 40 podpisów. Chodziło o to, by podpisów było więcej na wypadek wycofania się któregoś z popierających – wspomina.
Na liście Kurcyusz-Furmanik są nawet sędziowie związani z niesławną aferą hejterską. Jednym z nich jest np. były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach Arkadiusz Cichocki. Trzech sędziów z listy – Cichocki, Stasikowski i Ireneusz Wiliczkiewicz – działało w grupie „Kasta” na komunikatorze WhatsApp, o której opinia publiczna dowiedziała się przy odkryciu afery.
Dlaczego to ukrywano?
Czy więc PiS nie chciało publikacji tylko temu, że są na nie protegowani „dobrej zmiany”, czy może chodziło o bohaterów afery hejterskiej? Dziennik uważa jednak, że sprawa ma drugie dno. Ponoć – jak sugeruje inne źródło – „w trakcie zbierania podpisów mogło dojść do nadużycia – gdy komuś brakowało podpisów, „dostawał je” z tych, którymi ministerstwo już dysponowało, a listy uzupełniano bez wiedzy popierających”.
Sprawa nabiera rumieńców, ale publikacja gazety nie ujawnia chyba jeszcze wszystkich tajemnic, jakie kryją się za listami KRS.
Źródło: Gazeta Wyborcza
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU