Wielki strajk ZNP – pedagogów zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego odbędzie się już jutro i to w wielkiej skali, protestujący stawią się w pracy, jednak nie podejmą w tym czasie żadnej działalności dydaktycznej czy wychowawczej. Jutrzejsze działania ZNP będą zarówno wielkim testem, nie tylko solidarności zawodowej liczącej najwięcej, bo ok. 640 tys. pracowników grupy, ale i też nauką społeczeństwa obywatelskiego dla wszystkich obecnych, jak i byłych już ich podopiecznych.
Nauczyciele zaprotestują przeciwko wszystkim negatywnym aspektom deformy edukacji. Domagają się 10% podwyżki oraz wzrostu udziału płacy zasadniczej w ogólnym wynagrodzeniu, które nie wzrosły od pięciu lat, niedokonywania wypowiedzeń stosunków pracy nauczycieli i pracowników niepedagogicznych oraz zmian warunków pracy na niekorzyść do 31 sierpnia 2022r. Obecnie Ministerstwo Edukacji przygotowuje nowy system wynagradzania nauczycieli, proponując likwidację tzw. średnich wynagrodzeń i niektórych dodatków w zamian za podwyższenie pensji zasadniczej. Mimo odmiennych w przekazie zapewnień minister Zalewskiej wyliczenia, jak i doświadczenia np. listonoszy wykazują, że w takim przypadku nauczycielska pensja zmaleje. Już dziś wiceminister Marzena Machałek na pytanie o gwarancje stwierdziła, zasłaniając się przy tym… dyrektorami szkół.
Pracodawcą jest dyrektor. To on kształtuje kadrę, zatrudnienie i ministerstwo nie może takich warunków spełnić
Wielki strajk ZNP zbiega się z zakończeniem akcji zbierania podpisów pod referendum edukacyjnym wymierzonym przeciwko zapowiadanym zmianom w organizacji nauczania, przewidującym m. in. likwidację gimnazjów. Już 20 marca br. Sławomir Broniarz, szef ZNP ogłosił, że zebrano 0,5 mln podpisów wymaganych do złożenia wniosku o zwołanie ogólnokrajowego referendum. Każdą, nawet najmniejszą ilość podpisów można złożyć osobiście m.in. w biurach poselskich posłów PO do jutra. Formularze i adresy dostępne są na stronie: http://niepsujcieszkoly.pl/ W najbliższy weekend na ulicach dużych miast można spodziewać się również spotkania wolontariuszy odpowiedzialnych za zbiórkę podpisów.
Każdy z nas pamięta swoich najlepszych nauczycieli, tych gorszych w naturalnym odruchu staramy się wymazywać z pamięci. W najbliższych dniach liczymy na ludzi, którzy stoją za wykształceniem naszych osobowości jeszcze bardziej niż zwykle. Otóż strajk ZNP, nawet mimo swoich pierwotnych założeń, będzie manifestacją przywiązania się do idei społeczeństwa obywatelskiego. Nikt inny, jak ich dzisiejsi podopieczni wezmą odpowiedzialność za budowanie zdrowego społeczeństwa opartego na humanistycznych wartościach. Być może to, co zobaczą jutro, zdecyduje o tym, w jakim kierunku podąży w przyszłości Polska.
Nauczyciele od zawsze chcieli być jak pielęgniarki, bądź górnicy – skuteczni w dociekaniu swoich praw. Są świadomi swojego największego atutu, czyli liczącej 640 tys. liczebności. Ministerstwo jednak zdaje znać się na ludziach. Wie, że gdy w grę wchodzi walka o byt, ideały mogą schodzić na inny plan. Wydawało się jeszcze, że zawiązująca się w sierpniu 2016 r. koalicja “Nie dla chaosu w szkole”, jak i zrzeszona w ZNP kadra nauczycielska zjednoczyła się jak jeszcze nigdy. Ich postawę można było opisać słynnymi słowami “tak oto stoję, inaczej nie mogę”. Niemniej minister Zalewska skorzystała ze swojego belferskiego doświadczeniami zdaje się wiedzieć, co kadra nauczycieli chce usłyszeć, by rozpocząć rozłam w grupie zawodowej. Wielu z nich wystarczyły do tego wyłącznie obietnice podwyżek (wątpliwe, patrz wyżej), program 500+, jak i likwidacja tzw. godzin karcianych. Doszukując się przyczyny tego stanu rzeczy należy pamiętać, że nauczyciele przestali być homogeniczną grupą zawodową, ostatnimi czasy doszło do rozróżniania owego środowiska poprzez utworzenie dużej ilości nowych wydziałów pedagogicznych.
W obliczu tych zagrożeń, należy szczególnie wspierać jutrzejsze działania ZNP. Łatwo nam współczuć pielęgniarkom czy górnikom, kiedy ich praca bezpośrednio wpływa na nasze bezpieczeństwo, ale dziś gra toczy się o najważniejszą stawkę.
Bo w całej “deformie” właśnie nie rozchodzi się o gimnazja! Ona wpisuje się w ogół polityki Prawa i Sprawiedliwości, opartej na budowie nowego społeczeństwa, nowego człowieka. Człowieka wiernego, otumanionego, podatnego na populizm. Wg Sławomira Broniarza, wypowiadającego się na spotkaniu Klubu Obywatelskiego we Wrocławiu, minister Zalewska funkcjonuje w grze reformą jako marionetka środowiska krakowskiego, stąd nie dziwi szefa ZNP gorliwe poparcie prezydenta Dudy wobec działań MEN. Krakowscy inicjatorzy zmian mieliby dążyć do przekwalifikowania szkół średnich w sieć placówek dla nielicznych, kształcących przyszłą kadrę uniwersytecką, reszta miałaby odpadać w przedbiegach. Widać tu szczególny resentyment do klasy robotniczej i inteligencji znanych ze słusznie minionego systemu.
Otóż, jak wynika z badań, ogólne wykształcenie ma tę przewagę nad wcześnie rozpoczętym wyspecjalizowanym, zawodowym, że ułatwia dostosować się do dynamicznie zmieniających się warunków rynku pracy. Nie ma co się oczywiście łudzić, że każdy absolwent liceum ogólnokształcącego zdobędzie wyższe wykształcenie, jednak łatwiej w jego wypadku na przekwalifikowanie się i późniejsze zdobywanie wiedzy. Dlatego największą uwagę powinny zwracać wywołane zmianą organizacji kształcenia nowe podstawy programowe, nieprzystosowane do realiów XXI wieku. Chyba, że chcemy być przed całym światem dumni, potrafiąc np. rzucać historycznymi datami z pamięci, nie myśląc przy tym historycznie. Sama likwidacja gimnazjów jest do przeżycia, nie można przy tym pozwolić na majstrowanie w programach nauczania.
Dlatego wspierajmy działania nauczycieli, razem w walce o normalność.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU