Wicepremier Piotr Gliński pochwalił się za pośrednictwem profilu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na Twitterze z podpisania listu skierowanego do dyrektora muzeum w paryskim Luwrze. Jedno z zaledwie kilku muzeów tej rangi na całym świecie starało się bowiem od dwóch lat nawiązać współpracę z naszym krajem, aby wypożyczyć arcydzieło malarstwa jakim jest “Dama z gronostajem”.
Resort wykazał się tutaj wstrzemięźliwością, wskazując na gotowość rozważenia francuskiej prośby. Ostrożność nie była niczym zaskakującym, zważywszy, że każda daleka podróż to ryzyko dla dzieła, która może wiązać się z koniecznością późniejszej, kosztownej konserwacji. Jednak w komunikacji wicepremiera z najsłynniejszym muzeum świata zszokowało coś innego – mianowicie niesamowita arogancja polityka. Wicepremier pochwalił się bowiem, że możemy rozważyć propozycję dyrektora muzeum, ale pod warunkiem, że on wypożyczy nam Mona Lisę. Wszystko w tonie, jakby wstając z kolan resort kultury utarł właśnie nosa wywyższającemu się ponad nas Francuzowi.
.@PiotrGlinski w Plichtowie: Dzisiaj właśnie podpisałem list do dyrektora Luwru, który od dwóch lat próbuje od nas wypożyczyć Damę z gronostajem. Napisałem mu, że możemy rozważyć ten pomysł. Pod warunkiem, że on wypożyczy nam Mona Lisę. pic.twitter.com/ynw8ZbmOG8
— Ministerstwo Kultury (@MKiDN_GOV_PL) September 27, 2019
Problem jednak w tym, że komunikat na zasadzie – wypożyczcie nam swoje najcenniejsze, najbardziej rozpoznawalne na świecie dzieło sztuki, a my POTEM rozważymy wypożyczenie “Damy”, jest niekulturalny, pokazujący brak szacunku do partnerów znad Sekwany. Jest to bowiem ton obrażonego pięciolatka.
Minister, co oczywiste, powinien dążyć do tego, aby w zamian za nasze dzieło Luwr udostępnił Polsce część swoich bogatych zbiorów. Problem w tym, ze należało się o nie starać inaczej. Minister mógł po prostu wskazać, że rozważa prośbę Francuzów, ale w zamian za udostępnienie zbioru, który wiąże się dla niego z ryzykiem wynikającym z podróży, strona polska chciałaby, aby Luwr udostępnił czasowo nad Wisłę zbiory o nie mniejszej randze. Wskazanie Mona Lisy w warunkach olbrzymich zbiorów Luwru bez rozważenia alternatyw pokazuje, że resortowi nie zależy na wypożyczeniu “Damy” do tego stopnia, że postawiło warunki zaporowe.
Był to jednak ruch typowo polityczny, co można zilustrować opiniami z komentarzy. Pierwszy, odnoszący się do sztuki komunikacji między szanowanymi na świecie instytucjami:
Czy ministrowi kultury przystoją takie aroganckie wypowiedzi? Nie wystarczy odpowiedź odmowna uzasadniona względami konserwatorskimi i bezpieczeństwa? Trzeba jeszcze się wyzłośliwiać w oficjalnych pismach? Nieprofesjonalne i niesmaczne.
— katarzynna (@tarzynka) September 28, 2019
Drugi, autorstwa sporego trollkonta PiS, który pokazuje jakie emocje chce wzbudzi strona rządząca:
https://twitter.com/ewe0077/status/1177858200214867968?s=20
Jak widać w obliczu wielkiej polityki kultury zaczyna brakować nawet w Ministerstwie Kultury…
Źródło: Twitter
Fot. W. Kompała / KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU