Gospodarka

Głodowe emerytury dla dzisiejszych trzydziestolatków

fot. Shutterstock

Jeśli są jeszcze w naszym kraju osoby, które wierzą w państwowy system zabezpieczenia emerytalnego, to pora przejrzeć na oczy. System ZUS + pozostałości po OFE jest obecnie skrajnie niewydolny i jeśli nie dojdzie w nim do radykalnych zmian, to musi upaść, pozostawiając miliony emerytów na lodzie. A najgorsze co można było w nim zrobić, to obniżyć wiek emerytalny, trwale zmieniając stosunek liczby pracujących do liczby pobierających państwowe świadczenia. Właśnie ukazał się raport Fundacji Naukowej Instytut Badań Strukturalnych, w której badaniami nad polityką rodzinną i społeczną, demografią oraz ekonomią rynku pracy zajmują się akademiccy ekonomiści.

Raport zatytułowany “Starzenie się ludzkości, rynek pracy i finanse publiczne w Polsce” ujawnia bardzo pesymistyczne prognozy co do wysokości emerytur Polaków, zwłaszcza tych w wieku oscylującym obecnie między 30 a 40 rokiem życia. W równie bolesnym stopniu dotknie także kobiet, które ze względu na krótszy okres pracowniczej aktywności i dłuższy okres przebywania na emeryturze otrzymają emeryturę w wysokości niepozwalającej na godne funkcjonowanie.

Przykładowo, osoby zarabiające obecnie średnią krajową w wysokości ok. 4 tys. zł (a wiemy, że to nie jest większość Polaków), przechodząc na emeryturę w wieku zaproponowanym przez Prawo i Sprawiedliwość (65 dla mężczyzn i 60 dla kobiet) mogą marzyć jedynie o emeryturze minimalnej, obecnie w wysokości 1 tys. zł. W przypadku kobiet sytuacja może być jeszcze bardziej dramatyczna, bowiem z minimalną wysokością świadczenia zmierzyć się będzie musiało niemal 40% przechodzących na emeryturę kobiet.

Głodowe emerytury dla dzisiejszych trzydziestolatków

Jeśli chodzi o osoby urodzone w latach 80 i 90, niemal 70% z nich będzie mogła liczyć jedynie na emeryturę minimalną, choć najprawdopodobniej przez cały okres swojej aktywności zawodowej będą ponosić coraz większe obciążenia pracy i konsumpcji. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują bowiem, że aby sfinansować potrzeby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych znacznie wzrosnąć będą musiały obciążenia fiskalne. Nie ma raczej co liczyć na obniżenie poziomu wydatków publicznych na inne cele, przy rządzie tak populistycznym, który planuje sprawować władzę do 2031 roku. Tym bardziej, że aby wytrzymać skutki obniżenia wieku emerytalnego, zaciśnięcie pasa musiałoby przynieść efekt w wysokości ok. 1,2 % PKB czyli 6% kwoty wydatków państwa. Ewentualne dodatkowe opodatkowanie pracy doprowadzi tylko do wzrostu jej kosztów, a więc prawdopodobnie zwiększenia bezrobocia. To zamknięte koło, bowiem mniej rąk do pracy to mniej wpływów do ZUS, a to z kolei prowadzi do konieczności kolejnego opodatkowania pracy.

O ile wzrosnąć musi VAT?

Szokujące jest to, że wzrost opodatkowania podatkiem od towarów i usług o 2%, czyli do wysokości 25% pozwoliłby ledwie zaspokoić potrzeby budżetowe opisywanego powyżej scenariusza. Taka polityka fiskalna doprowadziłaby jednak do wzrostu cen produktów, wyższej inflacji i w powiązaniu ze słabym tempem wzrostu płac, do dalszego ubożenia Polaków. Przerażająca wizja, prawda?

Wnioski wynikające z raportu IBS są bardzo pesymistyczne, a najbardziej niepokojące jest to, że władza pozostaje na nie głucha. W sytuacji, gdy nadrzędnym, deklarowanym celem polskich rządów od lat jest próba gonienia w standardzie życia krajów zachodnich, decyzje tak nieodpowiedzialne jak obniżanie wieku emerytalnego należy oceniać jednoznacznie negatywnie.

Tylko wzrost realnego PKB może podnieść poziom życia, a tego nie da się wypracować ani sztucznie napędzając konsumpcję programami rozdawnictwa pieniędzy typu 500+, ani próbami kupowania emerytów premiami czy ulgami, by jak najdłużej pozostali na rynku pracy. Nawet jeśli efekty programu 500+ będą zauważalne w zwiększeniu dzietności Polaków, to nie uratują one Polski od demograficznej katastrofy. Mniej osób na rynku pracy nie wypracuje więcej dóbr i usług dla gospodarki, a to z kolei trwale uniemożliwi nam podniesienie wysokości zarobków czy poziomu życia. Przestańmy słuchać polityków – zacznijmy ekspertów.

Pełna treść raportu – IBS

fot. Shutterstock

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie