Polityka i Społeczeństwo

Dlaczego PiS poniesie klęskę?

Dlaczego PiS poniesie klęskę?
fot. shutterstock/dominika zarzycka

My tu gadu gadu, a połowa kadencji rządów PiS prawie za pasem. Abstrahując jednak od oceny poczynań partii Kaczyńskiego postanowiłem się skupić na perspektywach politycznych Prawa i Sprawiedliwości oraz partii opozycyjnych.  

Jeszcze jesienią 8 lat rządów Kaczyńskiego wydawało się nieuniknione. Opozycja była słaba, Platforma w odwrocie, a brak dużych afer działał na korzyść PiS.

O ile w ocenie wielu obserwatorów opozycja pozostaje słaba, to sytuacja makropolityczna zaczęła się jednak zmieniać. Notowania Prawa i Sprawiedliwości po 1,5 roku rządów pozostawiają sporo do życzenia, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość rozdanych pieniędzy, w ramach realizowanych programów socjalnych, z 500+ na czele.

PO po objęciu rządów otrzymała sporą premię za zwycięstwo, obrazujące się poparciem nawet na poziomie 50 %. Miało to miejsce w drugim roku rządów ówczesnego premiera Donalda Tuska…

źródło www.cbos.pl

Tymczasem PiS nigdy 50 % poparcia nie przekroczył, zaś obecnie sondaże wróciły do stanu wyjściowego, odwzorowując niemal idealnie wyniki z wieczoru wyborczego.

Sondaże same w sobie nie są najlepszym prognostykiem ani gwarancją sukcesu lub porażki, lecz pokazują pewną tendencję.

Widać w nich, że PO zyskuje, a to dla Kaczyńskiego bardzo zła wiadomość, gdyż jego partia od 1,5 roku ostro gra na rozwalenie Platformy.

PiS wytoczył przeciw opozycji najcięższe działa, uderzając w Platformę aferą reprywatyzacyjną, komisją w sprawie Amber Gold czy działaniami CBA, wymierzonymi w samorządy, zaś w Nowoczesną nagłaśniając wpadki Petru, kwestie utraty przez N dotacji, czy grillując wyjazd lidera .N na Maderę.

Mimo tych działań elektorat nie płynie wcale w stronę Kaczyńskiego, a cyklicznie przepływa między PO a Nowoczesną. Na wiosnę 2016 górą była N, obecnie więcej w sondażach ma PO, ale łączny stan posiadania dwóch największych partii opozycyjnych równy jest poziomowi poparcia dla PiS , +/- 5 %.

źródło: www.parlamentarny.pl

Można zatem postawić tezę, że PiS na agresywnym atakowaniu opozycji nic nie zyskał. Można wręcz rzec, że stracił, bo ludzie uodpornili się na kolejne nagonki medialne w wykonaniu Kaczyńskiego i spółki.

Praktycznie bez echa przeszła próba zdyskredytowania Hanny Zdanowskiej, prezydent Łodzi z ramienia PO, czy też batalia wytoczona przez dobrą zmianę prezydentowi Lublina, Krzysztofowi Żukowi.

Dzieje się tak dlatego, że ludzie nieustannie atakowani z ekranów telewizorów kolejnymi wrzutkami przeciw opozycji, po pewnym czasie po prostu obojętnieją.

Zresztą obserwując działania wizerunkowe PiS można odnieść wrażenie, że koalicja PO-PSL dalej jest u władzy.

Prorządowa machina medialna każda wpadkę PiS próbuje zapisywać na konto opozycji, która według narracji Kurskiego i spółki zostawiła Polskę w ruinie i nie mogąc pogodzić się z utratą władzy, nieustannie sypie dobrej zmianie piach w szprychy. Zwalanie całości winy na partie opozycyjne jest nie tylko groteskowe, ale wręcz ryzykowne. Im dłużej taka sytuacja ma miejsce, tym więcej ludzi będzie traktować tłumaczenia mediów narodowych niepoważnie.

Kiedyś na byciu antyPiS przejechało się PO, możliwe że teraz PiS przejedzie się na byciu antyPO… 

Z uwagi na powyższe pokusiłem się o zestawienie kluczowych czynników, które zadecydują o porażce PiS w wyborach parlamentarnych 2019.

  1. Zmiana ordynacji wyborczej

Od dłuższego czasu prezes Kaczyński przebąkuje o tym, że jego partia zmieni obowiązującą w Polsce ordynację, zapewne na wzór węgierski. Oznaczałoby to wprowadzenie systemu mieszanego, polegającego na wyborze części posłów w ramach jednomandatowych okręgów wyborczych, a części w ramach obecnego systemu proporcjonalnego.

Prezes PiS nie bierze jednak jednej rzeczy pod uwagę.

Zmiana ordynacji wymusi na opozycji konsolidację. Partie opozycyjne zaglądając w oczy potencjalnej porażce, będą zmuszone do stworzenia wspólnych list wyborczych. Jeżeli tego nie zrobią, następne wybory przegrają z kretesem,  część z nich może się w Sejmie w ogóle nie znaleźć. Tym samym Kaczyński zamiast rozbić opozycję, zjednoczy ją.  

W takim wariancie walka polityczna będzie przebiegać w myśli zasady “wszyscy razem przeciw PiS”, co przy postępującej polaryzacji nastrojów społecznych może wystarczyć do pozbawienia dobrej zmiany władzy.  

Zmiana ordynacji pozwoli też wyjść z twarzą takim politykom jak Petru (tendencja spadkowa w sondażach) czy Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL balansuje na granicy progu), którzy staną się współliderami szerokiej koalicyjnej listy. Wyborcy wybaczą szefowi Nowoczesnej nawet Maderę, jeśli wspólnie z PO i PSL, a być może również lewicą odsunie Kaczyńskiego od władzy.

  1. Za dużo otwartych frontów

Mówi się, że polityka to wojna. Na wojnie jednak walka na zbyt wielu frontach niechybnie kończy się porażką nawet najbardziej potężnej i najlepiej dowodzonej armii.

Fronty na których walczy obecnie dobra zmiana:

  • walka o edukację – reforma min. Zalewskiej,
  • walka z kobietami, w sprawie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych,
  • walka o wymiar sprawiedliwości,
  • reforma skarbówki i służby celnej,
  • walka o samorządy
  • grzebanie przy ordynacji wyborczej,
  • walka na forum Unii Europejskiej,
  • walka o armię,
  • LexSzyszko,
  • walka o “prawdę smoleńską”.

To tylko najważniejsze pola bitwy, na których PiS toczy obecnie potyczki. Zresztą punktów zapalnych jest znacznie więcej.

Liczba frontów będzie tylko rosnąć. Prędzej czy później na części z nich dobra zmiana poniesie sromotną klęskę, która będzie początkiem długotrwałej tendencji spadkowej PiS.

  1. Afery i aferki

PiS obiecywało odnowę moralną państwa, rozliczenie afer, pociągnięcie winnych do odpowiedzialności i wprowadzenie nowych, wysokich standardów w życiu publicznym.

Po 1,5 roku rządów PiS brzmi to jak ponury żart. Ostatnie kilka miesięcy to pasmo wpadek, afer i aferek w wykonaniu dobrej zmiany.

Wymienimy tylko te najważniejsze. Wszakże kulisy zostały już szeroko opisane.

  • skok na spółki Skarbu Państwa,
  • wyczyny Misiewicza,
  • papierowe śmigłowce ministra Macierewicza,
  • demontaż armii,
  • spłacanie długów wobec ojca Rydzyka,
  • chaos w skarbówce, odpowiedzialnej za ściąganie podatków,
  • popisy mistrza dyplomacji ministra Waszczykowskiego,
  • przyjęcie budżetu na Sali Kolumnowej,
  • kompromitacja BOR, powtarzające się wypadki i kolizje z udziałem najważniejszych osób w państwie,
  • LexSzyszko jako wrzutka developerów.

Jak na 1,5 roku rządów PiS to całkiem bogate portfolio. Szkoda tylko, że są to działania destrukcyjne. Wygląda na to, że Polska w ruinie była jednak obietnicą wyborczą, a nie diagnozą ówczesnego stanu państwa…

  1. Rekordowa frekwencja

W 2007 roku ,po 2 latach rządów PiS poruszenie społeczne było tak duże, że do urn wyborczych wybrało się 53,88% Polaków. Dla porównania w 2015 roku zagłosowało o 3 % osób mniej.

Można śmiało postawić tezę, że obecne rządy Kaczyńskiego są znacznie bardziej agresywne, bezkompromisowe i mniej zjadliwe dla sporej części społeczeństwa. W tym tempie PiS jest na najlepszej drodze, by wyalienować jeszcze większą ilość wyborców niż w latach 2005-2007.

Jak wiemy niska frekwencja służy PiS, które ma wyjątkowo karny i zdyscyplinowany elektorat. Im więcej osób pójdzie do wyborów, tym większa szansa na odsunięcie Kaczyńskiego od władzy.

Przy tym tempie jechania przez partię rządzącą po bandzie, frekwencja może okazać się najwyższa od 89 roku (wówczas 62,70%). Jeżeli frekwencja przekroczy 55% PiS polegnie, jeżeli 60% poniesie klęskę

Kaczyński jest bardzo dobry w jednoczeniu swoich przeciwników. Należy trzymać kciuki, że i tym razem mu się uda…

fot. shutterstock/dominika zarzycka

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie