Wyścig na populizm w Polsce trwa. I niestety nie dotyczy już tylko PiS-u. Lewica ogłosiła swój program. A raczej zestaw pobożnych życzeń…
Zniesienie umów śmieciowych, mieszkania dla młodych, wdowia emerytura, minimalna pensja na poziomie 1000 euro, leki za 5 zł – to tylko parę deklaracji, które złożyli wczoraj liderzy Lewicy. Brzmi pięknie, ale świat to nie bajka, o czym politycy SLD, Wiosny i Razem chyba nie wiedzą lub co gorsza wiedzą, ale cynicznie grają marzeniami Polaków.
Sprawiedliwość społeczna
Lider SLD, Włodzimierz Czarzasty mówił dużo o sprawiedliwości społecznej. W jego narracji nagle pojawiają się zdania, które wcześniej śmiało mogli wypowiadać działacze Razem, a z zachwytem przyjęliby nałogowi czytelnicy “Kapitału XXI w.” .
Czarzasty wskazywał m.in. na obowiązek państwa eliminacji z życia społecznego dyskryminacji, nierówności, biedy, czy bezrobocia. Dodał, że “system ochrony zdrowia i życia nie może być przedmiotem komercyjnym; państwo nie może być państwem komercyjnym, ma się kierować interesem społecznym, a nie kryterium zysku”. Ponadto grzmiał, że “nie może być tak, że podstawowym interesem w naszym kraju będzie interes kapitału. Chcemy, żeby banki i wielkie korporacje płaciły równe podatki i miały takie same prawa jak małe przedsiębiorstwa“.
Skąd wziąć na to pieniądze?
Padło dużo słów, będących raczej wizją, niż konkretnym planem, jak np to, że: “System podatkowy powinien odzwierciedlać zasady sprawiedliwości społecznej, nie może być od niego odstępstw i wyjątków nawet dla kleru” – wskazywał. “Konstytucja jest ważniejsza od ewangelii” – dodał. Trudno było usłyszeć coś o liczbach czy progach podatkowych. Matematyka czy ekonomia są dziś dla lewicowych polityków albo zbyt skomplikowane albo za mało sexy. Szkoda, bo wystarczy wspomnieć rządy SLD sprzed kilkunastu lat, by zrozumieć, że ta partia wykonała dla Polski parę dobrych ruchów. Czarzasty to jednak nie Leszek Miller, zaś Robert Biedroń brzydzi się chyba mówieniem niepopularnych rzeczy.
Do “lewicowego raju” brakuje nam jeszcze tutaj usztywnienia zasad zatrudniania ludzie. Prawda? Cóż, nie ma problemu. Lewica zmodyfikuje i umowy śmieciowe! “Każdy, bez względu na to, jaką ma formę zatrudnienia (…) dostanie prawo do urlopu, do bezpiecznego i higienicznego sposobu pracy, prawo do zabezpieczenia społecznego, do minimalnego wynagrodzenia, do ochrony rodzicielstwa oraz do zrzeszenia się związków zawodowych” – podkreślił szef SLD. Mało tego, Lewica wprowadzi “wynagrodzenie za czas niezdolności do pracy ze względu na chorobę w wysokości 100 proc. wynagrodzenia“.
Element wynagrodzeń zajął zresztą sporo czasu podczas wystąpienia. Niestety tutaj także bez żadnych konkretów ekonomicznych: “Zwrócimy prawa nabyte służbom mundurowym, zapewnimy godne wynagrodzenie w sektorze publicznym w wysokości 3,5 tys. złotych, będziemy także dążyli do tego, aby minimalna pensja w pewnej perspektywie czasowej wynosiła, tak, jak w Europie, na poziomie tysiąca euro” – deklarował szef SLD.
Lewica nie zapomniała jednak o przedsiębiorcach, jednak wydaje się, że nie takiego wsparcia dzisiaj potrzebują polskie firmy, w tych trudnych ekonomicznych czasach. Deklarowali znowu tylko w kwestii praw pracowniczych, że “od 2023 r. każde przedsiębiorstwo będzie musiało uzyskać certyfikat sprawiedliwości płac, który będzie mówił, że w tym przedsiębiorstwie kobiety i mężczyźni zarabiają na tych samych stanowiskach te same pieniądze” – to już wisienka na torcie. A nie przepraszam, Lewica “zniesie ryczałtową składkę na ZUS, w ten sposób, żeby ta składka była płacona w zależności od zysku i wielkości działalności gospodarstwa lub przedsiębiorstwa, bo nie każdego stać na tę stawkę, która jest minimalna”.
Populizm czy coś gorszego?
Pomysły Lewicy brzmią pięknie, ale w dużej części są nierealne albo niezwykle drogie w realizacji. Próba walki z umowami o dzieło czy zlecenie jest ponadto oderwana od dzisiejszych czasów, gdy rośnie liczba osób, które pracują zdalnie przez internet. Jeśli lewica chce być kojarzona jako siła progresywna, musi myśleć o parę lat w przód, a nie tkwić w poprzedniej dekadzie. Pomysły związane z ingerencją w działania firm należy uznać za uderzenie w wolny rynek, co prawdę powiedziawszy, nigdy nie kończy się dobrze.
Przy temacie reformy ZUS ponownie nie podano żadnych liczb, a majstrowanie przy i tak zagrożonej zawaleniem budowli, jaką jest polski system emerytalny, może zakończyć się katastrofą budowlaną.
Powracając do pytania z nagłówka – czy to populizm czy naiwna wiara, że samo państwo może sprawnie uregulować rynek? Lewica odrobiła lekcję, jaką pokazał Polakom PiS. Obiecać dużo i nie tłumaczyć, skąd wziąć na to wszystko pieniądze. Na 500 plus wystarczyło? Sugeruję wnikliwą analizuję skali inflacji w kraju, by poznać skutki…
Źródło: Forsal.pl
Fot. flickr/Lewica Razem
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU