Gdy miesiąc temu napisałem na portalu społecznościowym, że na lewicy trwa bal samców po ujawnieniu nazwisk osób negocjujących wspólny start do Sejmu, zostałem niemal zlinczowany. Porozumienie między trzema ugrupowaniami uzgadniało sześciu facetów, po dwóch z każdej partii, bez żadnej kobiety. Przeczytałem wtedy pod swoim adresem masę wpisów, że to są tylko rozmowy, a tak w ogóle lepiej żebym poczekał na ogłoszenie jedynek na listach i się wypowiadał. Wtedy miałem zobaczyć prawdziwą twarz lewicy, która stawia na kobiety i szanuje parytet. I zobaczyłem.
Wczoraj lewica ogłosiła skład pierwszych miejsc na listach do Sejmu, a obraz, jaki się z tego wyłonił, tylko potwierdził moją teorię o balu samców. Na 41 jedynek tylko 14 przypadło w udziale kobietom. Wyborcy lewicy przekonywali mnie także, że kobiet na szpicy list będzie dużo więcej niż na listach Koalicji Obywatelskiej. Sęk w tym, że KO ma również na czternastu miejscach kobiety. Wczoraj wróciłem ponownie do tematu, ale niestety już nikt tak ochoczo nie chciał mi wytykać złej woli oraz głupot jakie wypisuję.
Bo na lewicy nie chodzi już o żaden parytet, nie chodzi o eksponowanie kobiet w okręgach wyborczych. Tutaj gra idzie już tylko o wejście – nawet po trupach – do parlamentu wyposzczonych działaczy. Dzisiejsze wydanie Wprost informuje, że właśnie Wiosna jest już takim trupem politycznym. Z dokumentów, do jakich dotarł tygodnik, wynika, że po wyborach formacje Biedronia i Czarzastego planują powołanie do życia wspólnej partii. Co de facto oznacza wchłonięcie Wiosny przez Sojusz Lewicy Demokratycznej. Ale to nie koniec. Partia Razem zagwarantowała sobie prawo do powołania w przyszłym Sejmie niezależnego koła poselskiego.
Wszystkie hasła o wspólnym starcie i budowaniu nowej lewicy w Polsce można włożyć między bajki, bo szanowni państwo po uzyskaniu elekcji rozejdą się w różnych kierunkach i będą prowadzili swoją odrębną politykę. Potwierdzenie znajdują także słowa dziennikarzy o towarzysko-biznesowym projekcie, jakim miała być Wiosna. Cel był prosty – wprowadzenie do europarlamentu ludzi powiązanych ze sobą, a jak nie wszystko pójdzie po ich myśli, to ruszenie na Sejm. Stąd też kłótnie na lewicy o jedynki we Wrocławiu. Miała ją dostać feministka Marta Lempart, ale przypadła ona jednak partnerowi Roberta Biedronia, Krzysztofowi Śmiszkowi.
Problemy z nazwą komitetu wyborczego, brak parytetu na listach i wypływające dokumenty to fatalna reklama związku partnerskiego, jaki został zawarty na potrzeby wyborcze. Jeszcze się nie kłócą, co jest normą na lewicy, ale za uszami mają już sporo, a to dopiero początek. Już wczoraj w mediach społecznościowych Wiosna dementowała ustalenia Wprost, tylko kto im w to uwierzy jeżeli lider nie potrafi dotrzymać danego słowa o oddaniu mandatu eurodeputowanego, czy wystartować do parlamentu, co także obiecał. Czy po tym co się odbywa, można dojść do innego wniosku niż ten o marnowaniu głosu?
Źródło: Wprost
fot. flickr/Lewica Razem
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU