Jarosław Kaczyński dał dziś mocne przemówienie w Stalowej Woli. Padło tam wiele słów, które można uznać za w pełni definiujące punkty przekazu kampanijnego PiS. Miasto średniej wielkości, zależne ekonomicznie od dużego zakładu jakim jest tamtejsza huta, było doskonałym gruntem dla narracji o rządzie wspierającym rozwój gospodarczy. Prezes swój cel osiągnął poprzez ogłoszenie nacisku na rozwój armii, który ma dać nowe miejsca pracy, m.in właśnie poprzez współpracę z takimi przedsiębiorstwami jak Huta Stalowa Wola. Wtórujący prezesowi Mateusz Morawiecki powtórzył następnie narrację o mitycznym braku perspektyw dla mieszkańców mniejszych miast i wsi wynikającym z działań “układu”: – “potrzebujemy stalowej woli do przebijania dalej szklanych sufitów niemożności, które krępowały nas w czasach III RP” – dodał premier.
Dla kampanii definiujące, poza obietnicą strumienia pieniędzy do ekonomicznie słabszych regionów kraju, było także ideologiczne uderzenie w tony znane z kampanii europarlamentarnej. Prezes ponownie kreował osoby LGBT na arcywroga Polski. Jarosław Kaczyński przedstawił rząd jako ostatecznego obrońcy stylu życia i tożsamości jakie wyznaje większość Polaków, które bez nich ulega bezpowrotnej zniszczeniu w wyniku ataku postępowego psisku i w domyśle osób LGBT:
“Są dzisiaj w naszym kraju ci, którzy chcą się wedrzeć do naszych rodzin, szkół, przedszkoli, do naszego życia; którzy chcą odebrać naszą kulturę, wolność i prawa, atakując nasze świętości, atakując Kościół”.
Prezes podziękował również abp Jędraszewskiemu za jego skandaliczne słowa obrażające mniejszości seksualne: – “jesteśmy tobie ekscelencjo, najdostojniejszy arcybiskupie, głęboko wdzięczni, z serca wdzięczni (…) I ja osobiście to mówię, bo jestem wdzięczny” – jednoznacznie dziękował Kaczyński.
W świetle ukrywania pedofilii i kolejnych skandali trawiących kościół słowa te są kuriozalne, jednak padające w atmosferze populistycznego sporu okazują się strzałem w dziesiątkę. Atak na LGBT, czy kojarząca się z PRL czy III Rzeszą próba postawienia znaku równości między wiarą a jedną partią, nie jest niczym nowym, te narracje grały pierwsze skrzypce już od miesięcy. W wystąpieniu prezesa kluczowa dla przyszłości Polski jest profanacja pojęcia wolności.
Można się bowiem pokusić o słowo “profanacja”, ponieważ Jarosław Kaczyński przedstawił spójny przekaz ukazujący PiS jako obrońców wolności w kontrze do niszczącego tę wolność Zachodu. Prezes wprost przedstawił, że dla PiS wolnością jest dyktatura jednego światopoglądu. Wolność według PiS oznacza bowiem, że pewne pojęcia, instytucje, czy wartości nie podlegają krytyce, stają się niepodważalnym aksjomatem:
“Żeby to nie przyszło do naszego kraju, Polska musi być wyspą wolności, naszej wolności, polskiej wolności. A polska wolność, to jest właśnie to prawo do tego, aby nasze świętości były szanowane, byśmy mogli żyć, tak jak chcemy”.
Czymże jest “polska wolność”? Wolność nie ma przecież narodowości, polega ona na swobodzie każdego człowieka, prawie do własnych preferencji i światopoglądu. Nie ma wolności niemieckiej, polskiej, angielskiej, jest ona jedna. Jednak dla PiS wolność ogranicza się do swobody głoszenia poglądów wyznawanych przez obóz rządzący. W myśl powyższego Polacy mogą żyć tak jak chcą, pod warunkiem, ze “chcą” skrajnie konserwatywnego sposobu funkcjonowania społeczeństwa. Ta wizja oznacza prymat religii w życiu publicznym, zakaz in vitro, zepchnięcie do podziemia osób LGBT, bezkarność kościoła i wycierania sobie twarzy patriotyzmem przez rządzących. Osoby, które chcą żyć inaczej niż “tradycyjna rodzina” i chcą otwartego społeczeństwa są tutaj w zasadzie pozbawiane prawa do czucia się Polakami. Oddają to mocno słowa lidera PiS, że nasz kraj powinien: “nie podlegać temu wszystkiemu, co dzieje się zachód od naszych granic, gdzie wolność jest likwidowana, gdzie ludzie są już karani nie tylko przez tzw. hejt, ale też są karani poprzez represje administracyjne, czy sądowe, za to, że mówią, to co myślą”.
Słowa te padły w kraju, gdzie uwikłani w kolejne afery politycy partii rządzącej, w tym Jarosław Kaczyński, nie są przesłuchiwani przez prokuraturę, będąc bezkarnymi. Mówimy o kraju, gdzie panuje ograniczanie wolności zgromadzeń poprzez odmawianie prawa do manifestowania konkretnym grupom. Żyjemy w kraju, gdzie za poglądy i krytykę władzy ludzie w mediach i instytucjach tracili masowo prace. Żyjemy w kraju, gdzie pod pozorem dobroczynności przekierowano pieniądze z pomocy choćby ofiarom przestępstw do podmiotów powiązanych z politykami. W końcu gdzież jest wolność w propagandzie TVP i prorządowych mediów? Nie ma przecież wolności bez swobody dostępu do informacji, a cenzura PiS przewyższa wszelkie patologie, jakie w nurcie poprawności politycznej pojawiły się na Zachodzie. Kiedy na tym anty-wolnościowym Zachodzie myśli się, co robić, aby ludzi nie byli wykluczani i czuli się częścią wspólnoty, to w Polsce “wolnością” jest obrażanie i głoszenie nienawiści w sposób bezkarny.
Konfucjusz mawiał, że naprawa państwa zaczyna się od naprawy pojęć. Aby Polska została naprawiona, także musimy zacząć od zdefiniowania na nowo podstawowych określeń. Rządzący zawłaszczyli i przeinaczyli bowiem podstawowe wartości w ich zaprzeczenie ku uciesze i całkowitej nieświadomości tłumów. Staliśmy się świadkami realizacji w praktyce goebbelsowskiej zasady, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Aby odkłamać tak zdeformowaną narrację debaty publicznej potrzeba olbrzymiego wysiłku i zaangażowania. Stawka tej gry jest jednak wielka. Bez wolności słowa, gospodarczej, sprawiedliwości procesu przed sądem, czy w końcu poczucia bezpieczeństwa obywateli także spoza grupy trzymającej władzę nie będzie awansu cywilizacyjnego Polski. Historia uczy bowiem jednego. Ci którzy tłamszą wolność zawsze kończą zaprzepaszczeniem szans rozwojowych i kryzysem. Rozwój bowiem generuje przedsiębiorczość i swoboda myśli. Obu tych zaś nie ma bez prawdziwej wolności.
Źródło: polsatnews.pl
Fot. Shutterstcok/Marek Szandurski
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU