Niemcy chcą obniżyć zasiłek na dziecko dla obcokrajowców z krajów Unii Europejskiej. Rząd Federalny RFN zwrócił się do Komisji Europejskiej, aby usunąć z drogi przeszkody prawne odnośnie planowanej korekty wysokości zasiłku “Kindergeld” w zależności od kraju zamieszkania dziecka, na które przyznawane jest świadczenie.
W liście do komisarz Marianne Thyssen, ministrowie pracy, finansów i gospodarki wywodzący się CDU i SPD – partii, które między sobą zawalczą w jesiennych wyborach parlamentarnych w Niemczech o stanowisko kanclerza, tłumaczą cel przyznawania pomocy socjalnej na dzieci, jako niwelowanie obciążeń związanych z ich wychowaniem. Wg polityków zasadne jest obniżenie zapomogi w wypadku, gdy świadczenie pobierane jest na dziecko przebywające w kraju, gdzie niższe są koszty jego utrzymania.
Ruch ten wydaje się zrozumiały, jednak po ostatnich znacznych ograniczeniach co do zasad wypłacania zasiłków na dziecko w Niemczech (styczeń 2016r.) jawi się wyraźnie, jako polityczny wybieg. Podobny manewr wykonała Wielka Brytania w daremnej w skutkach próbie zahamowania zbliżającej się groźby Brexitu.
Zasiłek na dziecko w Niemczech – 2016 rokiem zmian
Styczniowe zmiany stanowczo ograniczyły wszelkie kombinacje i próby wyłudzenia zasiłku na dzieci. Dziś świadczenie przysługuje jedynie osobom płacącym podatki w Niemczech, a jakiekolwiek inne środki pieniężne przyznawane w kraju zamieszkania dziecka odliczane są od kwoty wypłacanej z federalnej kasy.
Te pozornie mało znaczące zmiany mogą jednak stać się zwiastunem poważnych roszad na linii UE-Polska. Tocząca się kampania wyborcza w Niemczech może przynieść kolejne podobne pomysły, które w zasadzie będą próbą ograniczenia w sile populistycznej retoryki antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec. Sam fakt, że korekta wysokości wypłat musi uzyskać pozwolenie unijnej komisarz, będzie prawdopodobnie wykorzystany przez polski rząd. W przyjętej przez ekipę PiS propagandzie, to Donald Tusk będzie twarzą spodziewanych ograniczeń wobec obywateli Polski.
Siły antyunijnym ugrupowaniom dodaje sprzeciw wobec rozszerzenia Unii Europejskiej, przy spowolnionym wzroście i kryzysach rozbudzone zostały obawy mieszkańców starej Europy przed konkurowaniem o zasoby z obywatelami państw nowo przyjętych w szeregi UE – w tym z Polakami, których w tej grupie jest najwięcej. Partie dotychczas rządzące wspólnotą, w celu obrony przed populistyczną zarazą stoją niestety przed koniecznością przejmowania niektórych postulatów ugrupowań antyunijnych.
Tak postawiona sytuacja, ubrana w propagandowy płaszczyk może okazać się mokrym snem Jarosława Kaczyńskiego. Partia polityka otwarcie wspierającego prawicowo-populistyczne ruchy w UE prawdopodobnie nie zmarnuje okazji do ukazania Polski jako kraju zewsząd atakowanego za swoją “bohaterską” postawę w Brukseli. PiS-owski rząd, który w najmniejszym stopniu nie ma zamiaru partycypować w odpowiedzialności za wspólnotę europejską, wg mnie, będzie starał się prowokować najszersze w skutkach ograniczenia unijne wobec Polski, dobrze wiedząc, że rzekomy polski euroentuzjazm skończy się tak szybko, jak prędko zakręcony będzie kurek z pieniędzmi.
Kosmetyczne ograniczenia wypłat zasiłku na dziecko w Niemczech wyglądają na zwiastun nowej odsłony antyunijnej polityki PiS-u wyliczonej na przyszłe wybory w Polsce. Kwestia integracji europejskiej wysunie się niebawem na czoło w debacie publicznej i to wokół niej będzie się toczyła polityczna walka na naszym podwórku. Oczekuję, że opozycja do tej walki przygotuje zdecydowaną w przekazie strategię, nie licząc na to, że wystarczy postawić na “samozaoranie się” ekipy rządzącej na międzynarodowej scenie. Oczywiście, wiele zależy od cierpliwości Unii wobec działań Polski, ale w żadnym razie nie zanosi się na poprawę wzajemnych relacji.
fot. flickr/ P.Tracz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
