Słowa arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o osobach LGBT jako nowej “czerwonej zarazie” doprowadziły do fali społecznego oburzenia. Jednak na prawicy od razu odezwały się głosy w obronie hierarchy. Tradycyjnie w kręgach obozu władzy nie przeszkadzało im takie dehumanizowanie ludzi, przemycające dyskryminację i nienawiść pod płaszczykiem sprzeciwy wobec “ideologii”. Jednak linie obrony w prawicowych mediach poszły znacznie dalej niż dotychczas, a najbardziej radykalne tezy padły w tygodniku “Do Rzeczy”. Redaktor naczelny pisma Paweł Lisicki wysnuł bowiem tezę, że “Głos arcybiskupa Marka Jędraszewskiego można nazwać głosem proroczym”.
Język nienawiści w oczach publicysty nie jest bowiem niczym karygodnym, ale zwyczajnym jak u Mariusza Max Kolonko “mówię jak jest”, adekwatnym nazywaniem rzeczywistości w mocnych słowach: “Krytycy arcybiskupa Marka Jędraszewskiego nie rozumieją, że mocne nazwanie rzeczywistości jest charakterystyczne dla wypowiedzi prorockich: Ezechiela, Izajasza, Jeremiasza, Ozeasza, Amosa. Możemy też mówić o bardzo mocnych wypowiedziach Pana Jezusa, który z tą właśnie frazą prorocką pojawia się w Ewangelii”.
Dodaje także, że obowiązki duchownych idą dalej: “A więc nie tylko miłość, pokój, porozumienie, ale również piętnowanie zła i mocne nazwanie tych, którzy za to zło odpowiadają”.
“Do Rzeczy” snuje bowiem wręcz teorię spiskową, gdzie LGBT stanowi dla świata takie samo zagrożenie jak 100 lat temu bolszewizm, który przypomnijmy doprowadził w ciągu następnych dekad do śmierci 100 milionów ludzi: “Tak, jak w czasach wcześniejszych rolę rozsadnika rewolucji, zagrożenie dla społeczeństwa i praw natury stanowili bolszewicy, czyli w sensie symbolicznym czerwona zaraza, tak teraz dokładnie taką samą rolę pełni coś, co arcybiskup określił mianem tęczowej zarazy, czyli radykalne ruchy ideologii LGBT”.
Jakby tego było mało naciski na politykę równościową wobec osób LGBT mają wynikać zdaniem redaktora wprost z mającej zniszczyć tradycyjną rodzinę ideologii marksistowskiej: “Mamy do czynienia z kontynuacją pewnej ideologii, która wywodzi się od Marksa i Engelsa. To były dopiero początki. Przez Engelsa w XIX wieku wprost zostało napisane, że celem walki z obecnym społeczeństwem jest zniszczenie tradycyjnej rodziny i roli, jaką w tej rodzinie odgrywa kobieta. Dzisiejsi następcy Engelsa mówią już nie o pojedynczej rodzinie i kobiecie, ale o zniszczeniu płci, pokrewieństwa, zasad dziedziczenia itd”.
Widać tutaj standardową hipokryzję i myślenie paranoiczne prawicy. Komunizm był jedną z największych katastrof w historii ludzkości, ale nie zmienia to w niczym tego, że czasy twórczości Karola Marksa nie były okresem równości, dobrobytu i poszanowania dla godności człowieka. Z tego względu wiele spostrzeżeń ideologa co do diagnozy problemów ówczesnej rzeczywistości było prawdziwych. Kluczowym dla katastrofy komunizmu było jednak to, jak filozof zinterpretował obserwowaną rzeczywistość i jakie rozwiązania zaproponował. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją analogiczną do Prawa i Sprawiedliwości. PiS w 2015 roku poza chwytami wizerunkowymi potrafił bowiem także trafnie zdiagnozować wiele problemów społecznych i obszarów wykluczeń, zaniedbanych przez transformację. Jednak wskazywanie prawdziwych problemów nie przerodziło się w dobrą politykę, ale festiwal populizmu i zawłaszczania państwa, które nie mogły podnoszonych spraw realnie rozwiązać.
W słowach redaktora szokuje to, że krytykuje tych, którzy nawołują do zaniechania języka nienawiści i przypominają choćby o głoszonym przez Jezusa miłosierdziu i nadstawianiu drugiego policzka: “Ale na poważnie, bez ironii – słowa krytyki wygłaszają ludzie, którzy zupełnie nie rozumieją, albo nie czytali Ewangelii, Biblii, tekstów prorockich”. Dziennikarz najwyraźniej także nie czytał pisma. Niezależnie bowiem od oceny osób LGBT, Katolikom do tolerancji i zaprzestania mowy nienawiści powinien wystarczyć jeden cytat z Ewangelii, kiedy Jezusowi zarzucano “Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?”, na co ten odpowiedział: “Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników“.
Zatem nawet jeśli Katolicy nie akceptuje mniejszości, to w myśl przesłania Ewangelii nie mają prawa do prowadzenia nagonki.
Także łączenie na siłę polityki równościowej z ZSRR jest kuriozalne. Warto bowiem przypomnieć, że ten ostatni w latach 30-stych homoseksualizm ZDELEGALIZOWAŁ, a w samym PRL mieliśmy przecież wymierzoną w homoseksualistów akcję “Hiacynt”.
Widać zatem, że środowisko prawicy nie zamierza ograniczyć skali swojej nagonki, która niestety zdaje się nie mieć baczenia na elementarne fakty.
Źródło: dorzeczy.pl
Fot. Flickr/Archidiecezja Krakowska Biuro Prasowe
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU