Rynku nie da się oszukać. Dziś ceny prądu zostały zamrożone, niestety z początkiem 2020 roku czekają nas znaczne podwyżki. Ponoć mają nie ominąć nawet odbiorców indywidualnych.
Ustawa “prądowa” zamroziła co prawda ceny prądu dla odbiorców indywidualnych do końca 2019 roku, ale sytuacja ta w 2020 r. ma jednak ulec zmianie.
– Według szacunków w skali całego kraju zabraknie na dopłaty około dwóch miliardów złotych. Wysokość rekompensat jest więc źródłem obaw dla spółek, bo jeśli różnica okaże się duża, może to spowodować dla nich spore kłopoty – wylicza Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Ekspert tłumaczy Business Insider, że cała sytuacja jest wynikiem działań polityki rządu, która wpędza nas wszystkich w miks energetyczny, oparty jednak w głównej mierze na węglu.
– Unijne regulacje nakładają na wytwórców energii elektrycznej obowiązek uiszczania opłat za emisję CO2, która wzrosła w ostatnim czasie z 5 do 28 euro za każdą tonę. Tak długo, jak długo będziemy wytwarzali prąd ze znaczącym udziałem węgla, będziemy skazani na spore dopłaty – tłumaczy Roszkowski.
Działania doraźne
Rosną ceny węgla, ale też europejskich uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. To z kolei musi przełożyć się na wzrost kosztów samej energii elektrycznej. Samo zamrożenie cen to tylko chwilowe łatanie przeciekającej tratwy.
– Jednym z problemów, który wymaga pilnego rozwiązania, jest kwestia sposobu kształtowania cen energii elektrycznej i innych skojarzonych z nią form energii – napisał w swoim raporcie z monitorowania bieżącej sytuacji gospodarczej w sektorach profesor Jerzy Hausner. Pogorszenie wyników spółek energetycznych wynika m.in. z administracyjnego blokowania wzrostu cen energii i autonomicznego dostosowywania się ich poziomu do warunków rynkowych. Na dłuższą metę nie da się ceny energii utrzymać na obecnym poziomie. Grozi nam jej skokowy wzrost – wyjaśnił.
W związku zaś z tym, że cała nasza gospodarka opiera się na prądzie, nietrudno przewidzieć skutki. A będą nimi wzrosty cen niemal wszystkich produktów i usług.
Rynek wyczuwa już problemy. Od kwietnia 2019 indeks WIG Energia, uwzględniający takie spółki jak PGE, Tauron, Enea, Energa, CEZ, EC Będzin, Polenergia, ZEPAK, ZEW Kogeneracja, stracił na wartości ok. 10 procent. Od stycznia 2018 do początku kwietnia 2019 zaliczył spadek o ok. 27 procent.
Byle nie przed wyborami…
PiS robi wszystko, by wzrosty cen nie zostały zauważone przez Polaków przed wyborami. To oczywiste, cyniczne zagranie, które ma uchronić partię przed niezadowoleniem wyborców, którzy mogliby odwrócić się od niej na ostatniej prostej. Niestety, wolnego rynku nie da się długo oszukiwać, a próby odgórnego sterowania cenami nigdy dotąd nie kończyły się dobrze…
Źródło: Business Insider
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU