Trzy dni temu Rzeczpospolita opublikowała badanie, w którym zapytała respondentów o sprawy związane z LGBT. Wyniki były zaskakujące – 46 proc. nie chce wprowadzenia związków partnerskich, małżeństw jednopłciowych nie życzy sobie 56 proc., 76 proc. odrzuca możliwość adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Sondaż pokazał także podziały na tym tle wśród wyborców SLD, Wiosny i Partii Razem. Główną konkluzją z tych badań jest to, że prawa środowisk LGBT mobilizują wyborców konserwatywnych i jest to temat dużo bardziej wygodniejszy dla Prawa i Sprawiedliwości.
Media zaczyna powoli ogarniać kolejna histeria światopoglądowa, która jest związana z wypowiedzą arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Podczas odprawiania mszy w Bazylice Mariackiej z okazji 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego powiedział – “Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha – neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa” – oznajmił wiernym.
Niech sobie wszyscy myślą co chcą, niech ruszają z krucjatą przeciwko arcybiskupowi i nich kotłują się w mediach, ale ja uważam te słowa za prowokację. Tu przestaje już rządzić przypadek, że co 10 dni na tapetę wchodzi temat wybitnie służący Zjednoczonej Prawicy. Perfidia tego zagrania polega na tym, że trzeba krytykować hierarchę kościelnego, a jak to się skończyło w eurokampanii po filmie braci Sekielskich, wszyscy pamiętamy. Do urn wyborczych ruszyli obrońcy biskupów i proboszczów, którzy odebrali film jako atak na Kościół. Tu mamy miks – Kościół połączony z prawami społeczności LGBT i tego Prawo i Sprawiedliwość nie mogło sobie lepiej wymarzyć.
Łatwość, z jaką można wszystkich wpuścić w dyskusję o takich zagadnieniach, jest po prostu porażająca. Jest wielka afera z lotami marszałka Marka Kuchcińskiego i za chwilę ten temat zejdzie z linii strzału, a wszyscy jak ćmy do ognia polecą gardłować o jednym zdaniu. Nikt nie odbiera prawa środowiskom LGBT do obrony, ale za trzy miesiące może się okazać, że napędzono taką frekwencję, która da możliwość obozowi rządzącemu zrobienia każdego numeru, łącznie ze zmianą konstytucji i kompletnym ograniczeniem ich praw, a Marsze Równości będzie można oglądać tylko na YouTube, jako wspomnienie dawnych lat.
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
fot. Shutterstock/Lidia Muhamadeeva
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU