Po publikacji sondażu Kantar dla “Faktów” TVN i TVN24 – w którym PSL zebrał 3%, a SLD dostało 2% poparcia – większość komentatorów przesądziła, że ludowcy do spółki z Włodzimierzem Czarzastym będą się bili nie o próg 5%, ale o 3%, które zapewniają dotacje budżetowe. Pomijam już fakt błędu statystycznego wynoszącego od dwóch do trzech procent w takich badaniach. Sęk w tym, że bardzo ważny wpływ na polską scenę polityczną może mieć czynnik geopolityczny, nad którym nikt się nie pochyla i nie jest on przedmiotem symulacji czy głębszych rozważań. Można odnieść wrażenie, że jesienne podium jest już obstawione, a kwestią sporną pozostaje tylko skala procentowa uzyskana przez zainteresowane podmioty.
Niecały miesiąc temu świat wstrzymał oddech, gdy okazało się, że po zestrzeleniu bezosobowego drona lecącego nad wodami międzynarodowymi, amerykańskie uderzenie na Iran mogło się ziścić w jednej sekundzie. Donald Trump po zasięgnięciu opinii o przewidywalnej liczbie ofiar wstrzymał jednak atak, uważając, że 150 zabitych jest nieproporcjonalną odpowiedzią na incydent z dronem. Kilka dni wcześniej światowe media obiegła informacja o napaści na tankowce u wybrzeży Iranu. O przeprowadzenie ataku Stany Zjednoczone oskarżyły Ajatollahów, którzy odrzucili tego typu insynuacje. US Army udostępniła nagranie, na którym widać podpływającą do statku motorówkę z członkami Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zdejmujących z kadłuba niewybuch miny dywersyjnej.
W ubiegłym tygodniu Pentagon ujawnił, że jest w trakcie montowania koalicji do ochrony cieśnin na Bliskim Wschodzie, przez które przechodzą transporty ropy. Jest już nawet opracowany plan, zgodnie z którym koalicja ma strzec szlaków handlowych w okolicach Iranu i Jemenu. Szef połączonych sztabów armii USA przyznał, że trwają rozmowy z wieloma państwami w celu wysondowania poparcia dla amerykańskiej inicjatywy. Amerykanie mają przede wszystkim dostarczyć informacje wywiadowcze, okręty dowodzenia, a formuła patrolowania szlaków handlowych przez sojuszników jest do dogadania. Na razie nie wiadomo do kogo Donald Trump wysłał “zaproszenia”.
Jeżeli jednak spojrzy się na relacje Polski z USA, czyli zwiększające się zakupy broni, organizacja w Warszawie szczytu poświęconego Iranowi, dobre relacje Andrzeja Dudy z prezydentem USA i bardzo prawdopodobny przyjazd Trumpa na obchody 1 września, to nie można oprzeć się wrażeniu, że propozycja udziału w sojuszniczej koalicji już gdzieś leży na ważnym biurku w Polsce. Dotarcie przez dziennikarzy do takiej informacji jest zapewne bardzo trudne, ponieważ jest utajniona na sto sposobów i wie o niej kilka osób w państwie. Jednak nawet pobieżna kwerenda naszych relacji z USA wskazuje na bardzo duże prawdopodobieństwo udziału Polski w scenariuszu pisanym w Waszyngtonie. Być może za udział w takim przedsięwzięciu możliwe jest obniżenie ceny za broń kupowaną za oceanem lub pomnożenie amerykańskiego kontyngentu w Polsce. Po czerwcowym spotkaniu Duda – Trump padła deklaracja o dodatkowym tysiącu żołnierzy, ale najpierw pojawiła się informacja o dwóch tysiącach, co chyba nie było zwykłym przejęzyczeniem.
Wariantów, jakimi Amerykanie mogą zachęcić obóz rządzący do udziału w misji na Bliskiem Wschodzie, jest sporo. Pytaniem pozostaje tylko, jaki jest czas na podjęcie decyzji, bo jeżeli ma to nastąpić w ciągu najbliższych trzech miesięcy, to możemy mieć do czynienia z dużym przetasowaniem w rankingu partyjnym. Sama dyskusja, jaka może się przetoczyć przez media na ten temat, będzie miała wpływ na preferencje wyborcze. Tak naprawdę to będzie polemika na temat udziału Polski w wojnie. To są obszary w mózgu wyborcy, które nie były formatowane przez ostatnie 15 lat, co może na końcu skutkować wywróceniem stolika wyborczego. Mając w tyle głowy Iran i małżeństwo Dudy z Trumpem, dzisiaj bym się nie odważył wyrokować, kto przekroczy próg, a kto nie.
fot. Shutterstock/Evan El-Amin
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU