Przyspieszają prace nad ustawą, która ma ostatecznie zakończyć żywot Otwartych Funduszy Emerytalnych. Jak donosi dziennik “Rzeczpospolita”, z relacji szefa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa wynika, że większość sejmowa chce sfinalizować przeniesienie środków z OFE na indywidualne konta emerytalne lub do ZUS jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Według strategii politycznej Prawa i Sprawiedliwości, wspartej nachalną propagandą mediów narodowych, narracja pt. “Patrzcie rodacy, oto rząd oddaje Wam Wasze pieniądze” ma pomóc partii Jarosława Kaczyńskiego uzyskać bardzo dobry wynik wyborczy. Problem w tym, że to wcale nie jest takie oczywiste.
Owszem, gdy w maju premier Morawiecki pokazał założenia do ustawy, to przedstawiał ten ruch właśnie w takim kontekście.
– To będzie swoista prywatyzacja pieniędzy zgromadzonych w OFE. Oddamy te pieniądze Polakom – chwalił projekt szef rządu. Chodzi o niemałe pieniądze. Według informacji funduszy inwestycyjnych, na każdego członka OFE, który po reformie z 2014 roku zdecydował się nie przenosić swoich oszczędności do ZUS, przypada ok. 10 tys. złotych. Teoretycznie sprzedać ten ruch jako “Mateuszowe” lub “10 tys. +” powinno być łatwo. Haczyk tkwi jednak w szczegółach ustawy, bowiem od każdej złotówki przeniesionej z OFE do IKE zostanie pobrany haracz, oficjalnie nazwany prowizją. Opłata w wysokości 15% ma zostać pobrana w dwóch transzach, w 2020 i 2021 roku. Ma to budżetowi państwa dać odpowiednio 8,6 mld i 8,4 mld. Wielu obecnych członków OFE uważa takie rozwiązanie za ordynarny “skok na kasę” i z pewnością będzie nagłaśniać to, czego rząd wolałby Polakom nie powiedzieć.
To z kolei może oznaczać, że wielu z nich zdecyduje się jednak przenieść pieniądze do ZUS, co nie będzie się wiązało z utratą środków emerytalnych. Gdyby tak się stało, nie tylko nie uda się osiągnąć propagandowego efektu, który poprawi wynik wyborczy partii władzy, ale na dodatek zagrożony może być budżet państwa, który opłaty przekształceniowej po prostu potrzebuje. W końcu kolejne programy socjalnego rozdawnictwa zostają właśnie wdrożone i pieniądze na nie trzeba będzie znaleźć. Gdy na dodatek nadejdzie spodziewane spowolnienie gospodarcze, kolejna kadencja rządu PiS może oznaczać konieczność podnoszenia podatków i cięcia w hojnych programach. A tego wyborcy “dobrej zmianie” mogą nie wybaczyć.
Źródło: Rzeczpospolita
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU