Rządowe mydlenie oczu społeczeństwu na temat zarobków oraz pracy nauczycieli staje się powoli sportem narodowym. Jeszcze nigdy w historii skala przekłamań i niedorzeczności wypowiadanych przez obóz rządzący nie była tak spektakularna. Sam Mateusz Morawiecki opowiadający ponad miesiąc temu w TVP o nauczycielach, którzy mają więcej czasu wolnego w porównaniu do innych osób pracujących, ale pragnący więcej zarabiać, wszedł na wyżyny obłudy. Marka Suskiego rozwodzącego się nad porównaniami zarobków parlamentarnych do kadry nauczycielskiej można już tylko traktować w kategoriach nikczemności, żeby nie powiedzieć wrodzonej głupoty. Strach przed strajkiem tak rozwiązał język niemoralności rządzącym, że im bliżej do zapowiadanego protestu, tym bardziej będzie on ewoluował w jeszcze ciemniejsze zakamarki hipokryzji.
Rząd z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się boi 8 kwietnia, a obawy mogą się tylko spotęgować za sprawą samorządów. Już wczoraj Dziennik Gazeta Prawna wspominał o “sojuszu gniewu”, jaki ma się zawiązać między przedstawicielami władz lokalnych i nauczycielami. Wszystko wskazuje na to, że protestujący zyskają potężnego sojusznika. Dzisiaj dziennik rozwija ten temat i pisze o zaplanowanym spotkaniu między samorządowcami i pogrążonymi w konflikcie z rządem nauczycielami, na którym ma być omówiony przebieg kwietniowego strajku – “Naszym celem jest też wypracowanie stałej formuły kooperacji, dzięki której oba nasze środowiska w kluczowych sprawach będą mogły mówić jednym głosem” – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich (ZMP).
Spór między samorządami i rządem rozgrywa się na płaszczyźnie finansowej, bo to władze “małych ojczyzn” poniosły największe koszty z przystosowaniem szkół do kumulacji roczników oraz odpraw dla zwalnianych nauczycieli i teraz przyszedł najlepszy moment na wystawienie rządowi za to rachunku. Nad zbiorowym pozwem pracują m.in włodarze Poznania, Warszawy, Gdańska, Katowic, Krakowa, Łodzi i Wrocławia – pisze DGP. Wyliczenia samorządowców pokazują, że w 2017 roku otrzymały od rządu 43,2 mld zł, podczas gdy same wydały ponad 58 mld zł. W tegorocznym budżecie ma brakować ponad 2,8 mld zł.
Można powiedzieć: sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Frontalny atak na samorządy ze strony Prawa i Sprawiedliwości, jaki systematycznie odbywa się od początku rządów tej partii, a trakcie ostatniej kampanii przybierający monstrualne rozmiary, kończy się dla partii nie najlepszą wiadomością. Straszenie zabraniem unijnych pieniędzy samorządom czy zapowiedzi powyborczego obalenia prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, wzmocniły tylko hart ducha i dolały w ich mężne serca jeszcze więcej odwagi. Wspólnie z pogardzanymi przez rząd nauczycielami, samorządowcy podnoszą przyłbice i stają na ubitej ziemi naprzeciw potężnej machiny propagandowej, która już wielokrotnie pokazała, że nie bierze jeńców. To będzie dla rządu tropikalna wiosna.
Źródło: DGP
Fot. Adam Guz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU