W sprawie postępowania wokół zawiadomienia Geralda Birgfellnera o możliwym popełnieniu przestępstwa oszustwa na 1,2 mln euro przez Jarosława Kaczyńskiego nic nie dzieje się przypadkowo. Jeśli przed ujawnieniem tej afery istniały tylko podejrzenia, że obóz władzy stworzył system, w którym możliwe będzie instrumentalne wykorzystywanie prokuratury i organów państwa do ochrony “swoich”, to teraz zmieniły się one w fakty, a niemal każde działanie śledczych wokół tej sprawy potwierdza nadrzędny polityczny cel, jakim jest uchronienie lidera partii rządzącej przed odpowiedzialnością karną.
Dziś rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński postanowił zapewnić opinię publiczną, że śledczy są żywotnie zainteresowani jak najszybszym podjęciem decyzji w sprawie śledztwa przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, jednak nie mogą tego dokonać z winy … Geralda Birgfellnera oraz jego pełnomocników tj. Romana Giertycha i Jacka Dubois. Ci bowiem mają bowiem dążyć do spowolnienia postępowania.
W stanowisku prokuratury podkreślono, że “czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów – takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań – wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu”. Rzecznik prokuratury dodał także, że dotychczasowe zeznania zawiadamiającego są zdawkowe, a on sam często zasłania się niepamięcią.
W odpowiedzi na to kuriozalne oświadczenie śledczych mające na celu nic innego jak zdyskredytowanie ich klienta, pełnomocnicy austriackiego biznesmena opublikowali na Facebooku obszerną odpowiedź. Zaznaczyli, że rzecznik prokuratury dezinformuje i podaje nieprawdziwe informacje zarówno na temat procedur postępowania karnego jak i przebiegu samych przesłuchań i przekazanego materiału dowodowego. Poniżej publikujemy ich oświadczenie.
W dzisiejszym oświadczeniu rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasza Łapczyńskiego zawarto szereg nieprawd i zniekształceń odnoszących się do dotychczasowego przebiegu postępowania sprawdzającego. W związku z powyższym uprzejmie informujemy ,iż:
1. Nasz mocodawca Gerald Birgfellner jest zainteresowany jak najszybszym wszczęciem i poprowadzeniem postępowania w związku ze złożonym przez niego zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa wielkich rozmiarów przez Jarosława Kaczyńskiego.
2. Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że dla wydania postanowienia o wszczęciu śledztwa niezbędne jest dokończenie składania zeznań przez zawiadamiającego. Jest to teza sprzeczna zarówno z treścią przepisów kodeksu postępowania karnego, jak i z praktyką prokuratury. Prokuratura może wszcząć postępowanie w ogóle pomijając przesłuchanie zawiadamiającego lub nawet bez zawiadomienia na podstawie np. artykułu prasowego, co często czyni.
3. Świadek zeznawał już dwukrotnie, a jego zeznania trwały łącznie kilkanaście godzin. Twierdzenia, że zeznania mają charakter zdawkowy są zwykłą nieprawdą, a prezentacja takiej oceny przez rzecznika prokuratury stanowi rażące naruszenie zasady oceny materiału dowodowego przed wydaniem decyzji merytorycznej.
4. Prokuratura została poinformowana o wyjeździe świadka i o możliwych terminach jego dalszego przesłuchania. Wyznaczyła terminy bez uzgodnień z pełnomocnikami, co rodzi podejrzenie o wykorzystanie faktu wyjazdu świadka do publicznej prezentacji tezy o rzekomym spowalnianiu postępowania.
5. Podczas ostatniego przesłuchania doszło do wielogodzinnego opóźnienia spowodowanego faktem, że prokurator prowadząca postępowanie próbowała zapisać w protokole słowa, które nie zostały przez świadka wypowiedziane. Ostatecznie prokurator zrezygnowała z tej próby, ale skróciło to znacząco czas merytorycznego przesłuchania. Działania podjęte przez prokurator prowadzącą były powodem złożenia wniosku o wyłączenie prokuratora. Wniosek ten nie został rozpoznany do chwili obecnej.
6. Twierdzenia rzecznika prokuratury, że w zawiadomieniu zostały przywołane nagrania jakichkolwiek rozmów są nieprawdziwe i wskazują na to, zawiadomienie nie zostało przeczytane.
7. Na wezwanie prokurator zostały przedłożone nagrania rozmów. Złożenie oryginalnego nośnika nie jest natomiast w ogóle możliwe bez sporządzenia protokołu. A protokołu nie można sporządzać w postępowaniu sprawdzającym, gdyż niezbędne jest do tego wszczęcie śledztwa. Tak więc utyskiwania ze strony rzecznika sprowadzają się do negatywnej oceny braku decyzji o wszczęciu postępowania, którą to ocenę pełnomocnicy zawiadamiającego podzielają.
8. Próba dyskredytowania zeznań świadka ze względu na brak pamięci o niektórych zdarzeniach jest absurdalna. Tylko świadek, który jest nauczony zeznań pamięta wszystkie okoliczności. Świadek, który zeznaje prawdę zawsze czegoś nie pamięta. Okoliczności, których świadek nie pamiętał nie mają znaczenia dla oceny treści zawiadomienia.
9. Podnoszenie przez prokuraturę, że przyczyną zmiany tłumaczki był fakt podwiezienia jej na przystanek przez pełnomocników jest kolejnym absurdem. Tłumaczka poprosiła przy podpisywaniu protokołu i w obecności prokuratora o podwiezienie na przystanek z powodu zmęczenia, późnej pory i wielu przedstawicieli mediów, którzy otaczali prokuraturę. Kierowca pełnomocników świadka otrzymał zgodę na wjazd samochodem na teren prokuratury. Zgoda pełnomocników na podwiezienie tłumaczki na przystanek autobusowy była zwykłym gestem uprzejmości wyrażonym wobec tłumaczki już w pokoju przesłuchań. Pełnomocnicy świadka mają wrażenie, że podnoszenie jako zarzutu do tłumacza gestu uprzejmości wyrażonego przez pełnomocników, jest próbą ukrycia prawdziwych powodów zmiany tłumaczącego . Tłumacz ma tłumaczyć zeznania świadka, tak aby w protokole zapisano jego słowa. Tymczasem podczas następnego przesłuchania była próba zapisania słów tłumacza, a nie świadka.
Roman Giertych zauważył także na Twitterze, że wczorajszy atak na niego z mównicy sejmowej, który przeprowadził broniący się w Sejmie Zbigniew Ziobro to nic innego, jak próba upolitycznienia tej sprawy.
Wczorajszy atak ZZ na mnie w Sejmie był próbą uczynienia ze sprawy zawiadomienia o oszustwie sprawy politycznej. Nic z tego. To zwykła sprawa kryminalna o przestępstwo pospolite. Tylko prokuratura traktuje ją nienormalnie, bo obawiają się osoby, której dotyczy zawiadomienie.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) February 21, 2019
Zdaniem mecenasa, jest to zwykłą sprawa kryminalna o pospolite przestępstwo oszustwa. Prokuratura traktuje jednak sprawę nienormalnie, bo dotyczy ona osoby, której się realnie obawiają. Trudno o lepsze podsumowanie obrazu patologii, jakim stał się dziś wymiar sprawiedliwości w Polsce.
Źródło: FB
fot. Twitter
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU