W ostatnich dniach, po publikacjach „Gazety Wyborczej” dotyczących nagrań ujawniających szemrane interesy Jarosława Kaczyńskiego i związanej z partią Prawa i Sprawiedliwości spółki Srebna, pojawiło się wiele komentarzy dewaluujących ciężar sprawy, z którą mamy właśnie do czynienia. Publikacja wywołała panikę w szeregach rządzącej partii, mimo tego może ona nie wystarczyć do wywołania klęski w kolejnych wyborach. A to wszystko za sprawą uruchomienia propagandy, zgodnie z którą nic się nie stało. Stąd prosta droga do stwierdzenia, że nie ma takiej afery, która zaszkodziłaby Prawu i Sprawiedliwości.
Tymczasem sprawa jest „gruba” i ważna w tym rola dziennikarzy i polityków, by pomóc wyjaśnić do jakich nieprawidłowości doszło. Inaczej w Polskę poszedłby przekaz, wedle którego Kaczyński to wcale nie taki oferma, jakby się wydawało, a cwany biznesmen, a na dodatek jedyny podsłuchany polityk, który nie przeklina, sama zaś afera to „mokry kapiszon”. Jak się właśnie okazało, narracja ta jest żywcem wyjęta z partyjnego „przekazu dnia”. Do jego szczegółów dotarli dziennikarze gazety.pl.
.@StKarczewski "widzi na taśmach dobry wizerunek prezesa", Terlecki "laurkę", Mazurek "dowód na uczciwość", tylko Prezes-deweloper jakiś niezadowolony i straszy @gazeta_wyborcza pozwem. #logikaPiS #TaśmyKaczyńkiego #Srebrna16 https://t.co/rrNuuI7hp3
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) February 1, 2019
„Przekazy dnia” to termin ukuty przez dziennikarzy na określenie wytycznych co do wypowiedzi na najbardziej nurtujące opinię publiczną tematy. Wytyczne te nie ograniczają się tylko do ogólnych założeń, lecz często zawierają konkretne frazesy do „odhaczenia” na setkach dziennikarskich, czy wpisach na Twitterze. „Przekaz dnia” zawiera nawet żarty i bon-moty, które chętnie papugują zwolennicy partii i opłacane trolle internetowe wzmacniając efekt wyśmiewający przeciwników politycznych na zasadzie społecznego dowodu słuszności.
Dziennikarze poznali przekaz obowiązujący na dni 29. i 30. stycznia. Złożenie zawiadomienia do prokuratury przez posłów Platformy Obywatelskiej, według którego Kaczyński mógł się dopuścić płatnej protekcji, powoływania się na wpływy i przekroczenia uprawnień jako posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, wygenerowały następujący przekaz: „Teraz opozycja musi histerycznie szukać innego paliwa politycznego poprzez pisanie wniosków do prokuratury i domaganie się sprawdzenia oświadczeń majątkowych [J. Kaczyńskiego]”.
Oprócz tego, posłowie Krzysztof Brejza, Marcin Kierwiński i Cezary Tomczyk zarzucili prezesowi PiS, że “oświadczył nieprawdę” w swoim oświadczeniu majątkowym, ponieważ „wpisał, że nie dotyczy go sprawa prowadzenia działalności gospodarczej”. Politycy PiS mieli to skomentować jako „medialny teatr”, bo „oświadczenia majątkowe są badane zarówno przez właściwy urząd skarbowy jak i posłów opozycji”. Poradzono mówić, że „żadnych uwag do oświadczeń majątkowych prezesa PiS nikt nigdy nie zgłaszał”. Wytyczne nakazywały przypomnieć, że Jarosław Kaczyński wpisywał do oświadczeń fakt bycia szefem rady fundacji Instytut Imienia Lecha Kaczyńskiego już od 1997 r., a „zgodnie z prawem poseł ma prawo do zasiadania we władzach fundacji i wykonywania zadań z tym związanych”.
1/2 Z rzekomej bomby zrobil sie niewypal i teraz opozycja musi histerycznie szukac innego paliwa politycznego.Tak należy czytać wnioski do prokuratury i CBA dotyczące Jarosława Kaczyńskiego.Medialny teatr tym bardziej,że oświadczenia majątkowe są badane zarówno
— Beata Mazurek (@beatamk) January 30, 2019
Tymczasem, taśmy utwierdzają w przekonaniu, że Kaczyński to cwaniak wykorzystujący władzę do i wpływy w państwowych bankach do własnych interesów. Ale – to przekaz partii – legalnie! Czyż ty obywatelu, gdybyś mógł, nie postąpiłbyś tak samo? Wszak tylko frajer nie wykorzystuje danej szansy.
W istocie jesteśmy na Wschodzie.
Dalej czytamy ciekawą rewelację. Otóż „Fundacja [Instytut Imienia Lecha Kaczyńskiego – red.] nigdy nie wspierała PiS”.
Ważnym punktem w wytycznych okazało się wyśmiewanie publikacji „Wyborczej”. „Artykuł okazał się jednym wielkim niewypałem. Nie ma w nim absolutnie żadnego dowodu na jakiekolwiek nielegalne działania polityków PiS czy prezesa Kaczyńskiego” – proponuje „przekaz”.
2.przez właściwy US jak i posłów opozycji .Uwag do oświadczeń majątkowych JK nikt nie zgłaszał-w nich jest informacja,że JK jest Przew.Fundacji od 1997r.Poseł na ma prawo zasiadania w fundacji i wykonywania zadań w związku z funkcją którą pełni.Fundacja nigdy nie wspierała PIS.
— Beata Mazurek (@beatamk) January 30, 2019
A tak w ogóle „taśmy są oskarżeniem wobec Platformy Obywatelskiej”, bo prezes Kaczyński podczas rozmowy tak naprawdę ujawnił prawdę o tym, jak Platforma rządziła w Warszawie. „[Kaczyński] opisuje warszawską rzeczywistość, w której ktoś, kto nie jest powiązany z ratuszem, nie ma możliwości uzyskania zgody na przeprowadzenie inwestycji. Najważniejsza jest wypowiedź prezesa Kaczyńskiego o politykach Platformy, Hannie Gronkiewicz-Waltz i Marcinie Kierwińskim, którzy odgrażali się, że nigdy nie pozwolą na powstanie inwestycji” – czytamy.
PiS robi dalej to co umie najlepiej – odwracać kota ogonem. Taśmy są dowodem na to, że „Jarosław Kaczyński jest człowiekiem absolutnie uczciwym”. W duchu toczącej się dyskusji na temat mowy nienawiści, dodaje symetrystycznie, że publikacje „Wyborczej” to „kolejna odsłona wojny, jaką to środowisko prowadzi z naszym obozem”. Biedni politycy PiS mają narzekać, że “dożyliśmy czasów, że gdy słyszymy od polityka, że wszystko musi być zgodne z prawem, to kręci się z tego aferę”.
Najjaskrawszy przykład użycia przekazu dnia, bez choćby krztyny improwizacji to żart marszałka Terleckiego. Przekaz proponuje: „Jesteśmy trochę zaskoczeni, że ‘GW’ publikuje laurkę dla naszego lidera. Nie wiemy, czy to oznacza, że zmienia się linia polityczna gazety” – czytamy w przekazach. Dalej centrala partii drwi, że akurat dla PiS uczciwość prezesa „nie jest zaskoczeniem”.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki na konferencji z Beatą Mazurek pięknie wyrecytował te przekazy przed kamerami. Jak mówił: – Jesteśmy trochę zaskoczeni, że „Gazeta Wyborcza” publikuje laurkę naszego lidera, prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie wiemy, czy to oznacza, że zmienia się linia polityczna gazety.
Jeśli więc afera to tylko nic nie wnoszący mokry kapiszon, może świadczy to źle o nas, skoro godzimy się na ujawnione machlojki Kaczyńskiego? To nie koniec materiałów przygotowanych do ujawnienia. Wydaje się, że metodyczna reakcja polityków PiS zdradza, że partia ma się jeszcze czego obawiać. W tym momencie ważne jest, by mieć świadomość, że zostały uruchomione potężne środki na zmanipulowanie przekazu o nieznanej twarzy Jarosława Kaczyńskiego. A gra jest warta świeczki, bo afera ta jest dużo większej wagi niż sprawa podrobionego zegarka niezgłoszonego do oświadczenia majątkowego.
źródło: Twitter / dziennik.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU